Mieszkańcy niedużej posesji leżącej przy ul. 1 Maja 24 A żyją w okropnych warunkach. Ściany domu są popękane, wewnątrz dziurawe stropy i podłogi, co powoduje, że nawet w niewielkie mrozy nie można należycie ogrzać mieszkań.

Ziąb z góry i z dołu

W budynku nr 24 A mieszkają trzy rodziny, w tym pani Irena Sienkiewicz z synem. Całość jest w opłakanym stanie i gdy napali się w piecu centralnego ogrzewania całe ciepło ulatuje licznymi szczelinami i szparami. Największe są w podłodze, pod którą znajduje się pustostan, kompletnie nieogrzewany. Pani Irena pokazuje nam potężne szpary w stropie tego pomieszczenia na parterze, przez które umyka całe ciepło z jej mieszkania. W dodatku ze szczelin w stropie sypią się bliżej nieokreślone materiały izolacyjne.

- Jak w takich warunkach mam mieć ciepło w mieszkaniu, kiedy wszędzie są takie dziury - irytuje się pani Irena.

Chłodem, jak dodaje, wieje zresztą nie tylko od podłogi, ale także od popękanych ścian i z dachu, bo część lokalu jest urządzona w tzw. kukułkach o ścianach w ogóle pozbawionych izolacji termicznej. Z tego też powodu kran w kuchni zamarza nawet wtedy, gdy temperatura tylko nieznacznie spadnie poniżej zera. Nieco lepiej jest w łazience. Tam woda bieżąca zamarza tylko w większe mrozy, które na szczęście już się chyba skończyły.

Skończyć miała się także męka lokatorów budynku. Już dwa lata temu obiecano im przenosiny do nowych lokali, bo domek przy ul. 1 Maja 24 A miał iść do rozbiórki. Niestety, minął rok, potem następny i nic się nie zmieniło. Rudera jak stała, tak stoi nadal, wskutek czego lokatorzy żyją w urągających ludzkiej godności warunkach.

Co ciekawe, administrator, czyli ZGK wywiesił w posesji ogłoszenia informujące o tym, że w związku z okresem zimowym i niskimi temperaturami najemcy lokali winni dbać o utrzymanie takiej temperatury, aby nie zamarzły instalacje wodno-kanalizacyjne i nie wychłodziły się lokale sąsiednie. W przeciwnym razie to właśnie lokator obciążony zostanie kosztami spowodowanej awarii, a co więcej może nastąpić wypowiedzenie mu mowy najmu.

- Przecież to kpiny. Jak mam dogrzewać puste przestrzenie na dole budynku, kiedy własnego lokum nie jestem w stanie należycie ogrzać - żali się pani Irena.

Zapytuje też, jak długo ma się męczyć w takich warunkach.

Dyrektor ZGK Janusz Woźniak tłumaczy nam, że chętnie rozebrałby budynek przy ul. 1 Maja 24 A i pozbył się ruiny, ale tego uczynić nie może, bo nie miałby gdzie przenieść jego lokatorów. Od tego, jak nam mówi, są miejskie władze. ZGK może wykonać co najwyżej kolejne drobne remonty i naprawy, m. in. dwa lata temu wymienił w budynku piec co.

Z kolei w Urzędzie Miejskim informują nas, że są aż trzy odrębne kategorie oczekujących na mieszkania - jedna z nich obejmuje tych, którzy w ogóle nie posiadają lokum, następna - osoby, które utraciły mieszkania wskutek wypadków losowych i wreszcie są osoby oczekujące ze zwykłej listy, no i trzeba być cierpliwym.

Cóż, jeśli weźmiemy pod uwagę jeszcze i to, że obecnie miasto nie stawia żadnych budynków z mieszkaniami socjalnymi, męka lokatorów z posesji nr 24 A przy ul. 1 Maja może ciągnąć się jeszcze kilka kolejnych lat.

Marek J.Plitt