- Nie byłem sędzią, który rozdawałby czerwone kartki – podsumowuje swoją karierę Mirosław Chełmiński. Ostatni mecz prowadził w czerwcu, a w minioną sobotę odbyła się uroczystość pożegnania, podczas której otrzymał okazały puchar.

Pożegnanie z gwizdkiem

Mirosław Chełmiński w roli arbitra występował 30 lat. Zaczynał na boiskach bydgoskich (1978-1981), z których przeniósł się na Warmię i Mazury. W latach 80. ubiegłego wieku zaliczył jeszcze kilkuletni epizod w okręgu słupskim. W sumie z gwizdkiem bądź chorągiewką towarzyszył piłkarzom w 850 meczach. Jako sędzia główny prowadził pojedynki w niższych klasach rozgrywkowych, na linii stawał na boiskach dawnej II i III ligi. W latach 1985-87 pełnił funkcję przewodniczącego wydziału Dyscypliny i Gier OZPN w Słupsku. W latach 90. był członkiem zarządu Okręgowego Kolegium Sędziów w Olsztynie. Szkolił adeptów sędziowania, m.in. obecnego I-ligowca Wojciecha Krztonia i III-ligowego arbitra ze Szczytna Roberta Michalaka. W 2003 r. otrzymał tytuł sędziego zasłużonego.

Do zostania piłkarskim arbitrem Mirosław Chełmiński „namówił się sam”. Do sportu ciągnęło go od dziecka. W szkole średniej był animatorem kultury fizycznej. Piłkarzem jednak nie został. - Czasem tego jako sędziemu brakowało – przyznaje. Nie byłem sędzią, który rozdawałby czerwone kartki – mówi o swoim stylu prowadzenia zawodów. - Bardzo często na spotkaniach derbowych było nawet bezkartkowo.

Mirosław Chełmiński nie przypomina sobie meczu o szczególnej dramaturgii. Zapamiętał za to kilka spotkań z innych względów. - W Nidzicy podczas meczu okręgówki cały czas padał deszcz. Po spotkaniu trzeba było wyżymać koszulkę - wspomina. - Sędziowanie kształtuje charakter. Arbitrowi nie mogą przeszkadzać śnieg czy deszcz – uważa. Pamięta również wspólne prowadzenie w Mrągowie meczu Pucharu Polski z Jarosławem Szostkiem, arbitrem znanym z magazynu „Szybka piłka”. Jak szacuje, w przypadku około 10 spotkań odgwizdywał walkower z powodu niepojawienie się jednej z drużyn.

Swój ostatni mecz poprowadził w czerwcu, z sędziowaniem pożegnał się oficjalnie przed ostatnim ligowym pojedynkiem MKS-u Szczytno. Na zakończenie kariery otrzymał puchar wręczony przez związkowego obserwatora sobotniego meczu, przewodniczącego Kolegium Sędziów Tomasza Płoskiego. Warto dodać, że spotkanie poprowadził wychowanek Mirosław Chełmińskiego, Andrzej Patrejko, pochodzący ze Szczytna mieszkaniec Morąga.

(gp)