Mieszkańcy krainy, jaką jest Pojezierze Mazurskie, doskonale wiedzą, co to są jeziora. Dla odświeżenia przypomnijmy podstawową wiedzę. Otóż, jeziorem nazywamy naturalny, śródlądowy zbiornik wodny, którego występowanie uwarunkowane jest istnieniem zagłębienia, w którym mogą gromadzić się wody powierzchniowe. Powstanie zagłębień wód powierzchniowym zawdzięczamy różnym procesom geologicznym.

Pomysł na szczycieńskie jeziora

POCHODZENIE POLODOWCOWE

Jeziora miejskie zaliczane są do jezior polodowcowych. Ich powstanie wiąże się z okresem zlodowacenia północnopolskiego, zwanego też zlodowaceniem bałtyckim. Tego typu wiedzę możemy zdobyć z elementarnych źródeł, podręczników szkolnych. W powszechnej świadomości utrwalone zostały pojęcia, jak płynięcie lodu, wycofywanie się lądolodu itp. Szczególnie pojęcie „wycofywanie” kojarzy się jednoznacznie. W glacjologii (nauce zajmującej się badaniami lodowców, procesami ich powstawania i ich wpływu na środowisko) wyraz ten nie oznacza przysłowiowego „brania nóg za pas”. Oznacza w skrócie, że wskutek wzrostu temperatury, więcej lodu topnieje u czoła lądolodu niż napływa go z centralnych części czaszy. Proces wycofywania się lądolodu nie jest procesem jednostajnym. To zjawisko dynamiczne o różnym nasileniu okresów: wycofywania, nasuwania, postoju.

Spójrzmy na mapę powiatu szczycieńskiego. Jeziora i rynny jeziorne mają układ północ – południe. Układ jeziora miejskie i jez. Szczycionek, odbiega od tego kierunku. Rynna jeziorna ma przebieg wschód – zachód. Z analizy map wysokościowych wynika, że nasze jeziora są położone wyżej niż jez. Sasek Wielki. O czym to może świadczyć?

Brak szczegółowych badań geomorfologicznych, wyjaśniających sposób powstania form rzeźby terenu, nie pozwala na jednoznaczne określenie genezy i czasu powstania rynny jeziornej (obniżonego obszaru ciągnącego się od wsi Piece poprzez jez. Szczycionek, jeziora domowe do ul. Polskiej w Szczytnie). Opierając się tylko na przedstawionych wyżej przesłankach, można przypuszczać, że na kierunku wschód – zachód istniała rynna glacjalna (dolina typu rzecznego wypełniona topniejącymi wodami lądolodu) o znacznie większym zasięgu niż obecnie. W wyniku późniejszych stanów lądolodu, obniżenie to zostało przecięte wodami płynącymi rynną jez. Sasek Wielki. Obniżenie (rynna) Piece - Szczycionek - jeziora domowe pozostało wyżej położonym obszarem, stanowiącym jak gdyby „wyspę” wśród okolicznych jezior. Jezioro Szczycionek i jeziora miejskie pozbawione zostały dopływu wód z jez. Sasek Wielki. Można na pewno stwierdzić, że zagłębienia jezior miejskich należą do starszych w porównaniu z okresem powstania pozostałych jezior Pojezierza Mazurskiego. Istniejące obecnie obniżenia terenu, z położonymi w nich jeziorami, są pozostałościami dawnych dolin powstałych w wyniku wymywania materiału skalnego (gliny, piasku, żwiru) przez wody topniejącego lądolodu.

NIEUCHRONNY LOS

Podróżując przez tereny Wielkopolski czy też Mazowsza, spotykamy różnej wielkości wzniesienia (Wzgórze Mławskie) lub występujące gdzieniegdzie jeziora (jez. Gopło). Nie zdajemy sobie sprawy, że krajobraz tych obszarów kształtował się również w wyniku działalności lądolodu. Gdzie są jeziora i wzgórza morenowe?

Typowy krajobraz polodowcowy charakteryzuje się właśnie występowaniem tego typu tworów morfologicznych. Nasz teren, Pojezierza Mazurskiego, nie za pięć czy dziesięć lat, ale za kilka lub kilka tysięcy lat, będzie wyglądał podobnie jak krajobraz Mazowsza czy Wielkopolski. Nie jesteśmy w stanie zahamować lub opóźnić przebiegających w naturalny sposób procesów geomorfologicznych (erozji, wietrzenia, przemieszczania się materiału skalnego, takiego jak piasek, żwir, glin, ił). Mamy natomiast wpływ na to, aby procesów tych nie przyspieszać. W sposób naturalny jeziora nasze znikną z powierzchni ziemi, i to o wiele szybciej niż pozostałe jeziora Pojezierza Mazurskiego. Procesy wyrównujące powierzchnię ziemi zachodzą bardzo powoli, w sposób niezauważalny dla człowieka. Jeziora miejskie będą służyły mieszkańcom Szczytna i turystom jeszcze przez setki tysięcy lat.

NIEKORZYSTNE POŁOŻENIE

Szczytno posiada niezaprzeczalny walor estetyczny wynikający z położenia wokół jezior. Dla jezior jako zbiorników wodnych położenie w środku zabudowy miejskiej jest jednak bardzo niekorzystne. Istniejąca sieć kanalizacji deszczowej ma bezpośrednie ujście w jeziorach. Ilość zanieczyszczonych wód opadowych, z roku na rok się zwiększa. Przybywa terenów zabudowanych, pokrytych betonem lub asfaltem. Ubywa w sposób drastyczny terenów pokrytych gruntem rodzimym, porośniętych roślinnością, tzw. terenów czynnych biologicznie. Przybywa również pojazdów, a co za tym idzie wzrasta stężenie zanieczyszczeń odprowadzanych wodami opadowymi i roztopowymi.

PRÓBY RATOWANIA JEZIOR

Największe spustoszenie w ekosystemie wodnym spowodowała niefrasobliwa decyzja o wprowadzeniu nieoczyszczonych ścieków roszarniczych prosto do Jez. Domowego Dużego. Nieprzemyślane posunięcie z lat sześćdziesiątych ma nadal swój negatywny wpływ na naturalne procesy zachodzące w wodzie. Próby ratowania jezior miały swe początki jeszcze w latach siedemdziesiątych, w ramach przygotowywanych przez rząd zamierzeń dotyczących dorzecza Wisły. Głównym ich celem było zwiększenie retencji jezior, służących nawodnieniu łąk. W ramach tej „akcji” miały być wybudowane groble na jez. Sasek Wielki i jez. Wałpusz, piętrzące ich wody. Władze miasta rozpatrywały możliwości wykorzystania jezior w celu poprawienia jakości wód w jeziorach miejskich. Rozważano trzy koncepcje: budowę kanału do jez. Sasek Wielki, budowę kanału do jez. Wałpusz i budowę rurociągu do jez. Janówek.

Ostatecznie zdecydowano się na połączenie jezior miejskich z jez. Sasek Wielki poprzez jez. Szczycionek. Przedsiębiorstwo Przemysłu Lniarskiego LENPOL wykonało projekt techniczny. Wybudowano nawet niewielki odcinek kanału przy Jez. Domowym Dużym. Trudności finansowe budżetu centralnego spowodowały zaniechanie całego zamierzenia. Akcja zakończyła się na wykonaniu projektów i dokumentacji geodezyjnej służącej wywłaszczeniu gruntów.

Idea oczyszczenia wód jezior miejskich odżyła po roku 1990. Do współpracy poproszono prof. dra hab. Konstantego Lossowa – Kierownika Katedry Inżynierii Ochrony Środowiska Akademii Rolniczo – Technicznej w Olsztynie (obecnie Uniwersytetu Warmińsko – Mazurskiego). Prof. Lossow, po analizie różnych metod rekultywacji jezior, zaproponował metodę przepłukiwania / rozcieńczania wodą podziemną, pobraną z ujęcia wody przy ul. Polskiej. Metodą tą oczyszczono wody jeziora Green w USA. Rekultywacja jezior prowadzona tą metodą w przypadku wielu akwenów okazała się, niestety, również nieskuteczna. Sukces osiągnięto tylko w sytuacjach, kiedy jeziora poddawane rekultywacji były płytkie (termicznie nieuwarstwione), woda służąca do wymiany była znakomitej jakości, a odpływ i dopływ wody zostały umieszczony naprzeciwlegle.

Jeziora szczycieńskie spełniają wszystkie w/w warunki.

ŚWIATEŁKO NADZIEI

Maleńkie światełko nadziei zabłysło po podjęciu decyzji o wybudowaniu kolektorów opaskowych wokół Jez. Domowego Małego. Odprowadzenie części nieoczyszczonych wód opadowych do Kanału Domowego, a pozostałych poddanie procesowi oczyszczania, było warunkiem rozpoczęcia rekultywacji Jez. Domowego Małego. Niestety, wykreślenie zadania rekultywacji wód z budżetu roku 2008, spowodowało, że światełko nadziei nieco przyblakło. Można różnie oceniać wykonane już zadanie. Dla jednych będzie to, powiedzmy „milowy krok” do przywrócenia jeziorom ich naturalnego środowiska. Dla innych, którzy z tą problematyką borykają się prawie 20 lat – dwadzieścia lat dyskusji, rozważań, dysput, przygotowywania różnych dokumentów, opracowań, kilkakrotnego powracania do tematu i jeszcze szybszego jego przerywania. Dopiero rozpoczęcie właściwego procesu rekultywacji jeziora oznaczać będzie prawdziwy sukces. Rekultywacja to nie tylko wykonanie urządzeń doprowadzających wody podziemne do jeziora, ale kilkuletni okres wymiany wody, proces nadzorowany przez naukowców. Jakakolwiek ingerencja w środowisko, a przecież wymiana wód odbywać się będzie w czynnym biologiczne akwenie, musi być prowadzona w sposób bardzo rozważny, umożliwiający szybką reakcję w przypadku wystąpienia niekorzystnych zjawisk.

Na uwagę zasługuje rozważany w latach dziewięćdziesiątych „odgrzewany” pomysł wybudowania kanału Szczytno – Sasek Wielki, jak również, dosyć śmiały pomysł, połączenia Szczytna kanałem żeglownym z jez. Kalwa. Byłoby to zadanie na miarę kanału ostródzko–elbląskiego. Poza wykonaniem wstępnej i to bardzo uproszczonej koncepcji - nie uczyniono nic więcej.

NIEZBĘDNA INGERENCJA

Przez wiele lat ścieki komunalne i przemysłowe nieczyszczone lub tylko w niewielkim stopniu oczyszczone odprowadzano do jez. Sasek Mały. Wody tego jeziora były w tym czasie pozaklasowe. Obecnie, po dziesięciu latach funkcjonowania oczyszczalni ścieków, woda w jez. Sasek Mały posiada już III klasę czystości (na podstawie badań Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Olsztynie z roku 2006). Niestety, przykład jez. Sasek Mały to zupełnie inna sytuacja. Wody jez. Sasek Mały są typowymi wodami płynącymi, mającymi rzeczny dopływ i odpływ. Następuje naturalna wymiana wody, proces który w sposób sztuczny chcemy wprowadzić do jezior miejskich. Cóż z tego, że również nasze jeziora są zaliczane do wód płynących. Posiadają odpływ Kanałem Domowym, a dopływ – to dawno zarośnięty i istniejący jedynie na mapach „rów” do jez. Szczycionek. Przecież dopływem nie nazwiemy wpływających do jezior wód opadowych i roztopowych! Jeziora miejskie pozbawione zostały, już w okresie zlodowaceń, naturalnych mechanizmów umożliwiających wymianę wód - mechanizmów, bez których możliwy był do utrzymania naturalny biotop jeziorny. Wprowadzenia ścieków roszarniczych spowodowało zachwianie naturalnych procesów zachodzących w wodzie. Ich przywrócenie wymaga, niestety, ponownie ludzkiej ingerencji.

Odsyłam zainteresowanych Czytelników na strony internetowe Urzędu Miejskiego, gdzie w umieszczonym tam „Programie ochrony środowiska Miasta Szczytno”, można zapoznać się z danymi morfometrycznymi jezior miejskich.

Ryszard Jerosz