W Szczytnie jest już drugi orlik, tym razem zlokalizowany przy Gimnazjum nr 2. Jego oddaniu do użytku nie towarzyszyło jednak, tak jak to ma miejsce przy tego typu inwestycjach, huczne otwarcie. Pewnie dlatego, że zakończenie budowy opóźniło się o … 242 dni.

Orlik bez fanfar

Wartość inwestycji wyniosła 834 tys. zł, na co po równo złożyły się samorząd miejski, urząd marszałkowski i ministerstwo sportu. Zadanie rozpoczęto 30 czerwca ub.r. i miało być zakończone 10 września. W rzeczywistości termin przesunął się o osiem miesięcy.

Najpierw zawinił projektant, który, jak się okazało już po wejściu na plac budowy wykonawcy, nie zaprojektował muru oporowego. Był on niezbędny, gdy wykonano niwelację terenu, na którego skrajach różnica poziomów sięgała dwóch metrów.

- Wstrzymanie prac z tego powodu wyniosło 23 dni i to obciąża miasto – przyznaje wiceburmistrz Krzysztof Kaczmarczyk. Za pozostałe opóźnienie jego zdaniem odpowiada wykonawca. Ten z kolei tłumaczy się niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi i minusowymi temperaturami. Z tego powodu wstrzymał prace od 7 października ub.r. do 28 marca br.

Według podpisanej umowy, za każdy dzień opóźnienia powinien zapłacić 2,5 tys. zł kary. Przeliczając to przez 242 dni, wychodzi suma przekraczająca 600 tys. zł. Miasto, przyznając się w części do winy, szuka jednak polubownego rozwiązania i ogranicza swoje roszczenia do 120 tys. zł.

(o)/fot. M.J.Plitt