Przejeżdżając przez miejscowość Piduń, natkniemy się na pomnik z wykonanymi spray’em napisami: „Tu Lufa bił UB”, „Tu Lufa walczył z komunistami”, „Śmierć zdrajcom” itp. Kim był ów tajemniczy „Lufa”? I co takiego zrobił, że jeszcze po 60 latach wywołuje takie emocje? Co więcej, do niedawna jedna z ulic Szczytna „zawdzięczała” mu swoją nazwę.

Lufa

Droga z Wileńszczyzny

„Lufa” naprawdę nazywał się Henryk Wieliczko. W 1946 roku miał zaledwie 24 lata. Urodził się 18 sierpnia 1922 roku w Wilnie. Od czerwca 1943 roku służył w oddziałach AK na Wileńszczyźnie, walczył z Niemcami i Sowietami. Między innymi brał udział w walkach pod Worzianami i Radziuszami. Po rozbrojeniu znalazł się w oddziale zapasowym II Armii Wojska Polskiego w Dojlidach Górnych koło Białegostoku. Stamtąd w październiku 1944 roku zdezerterował i wraz z Leonem Lechem Beynarem ps. „Nowina” (późniejszy pisarz Paweł Jasienica) oraz Zdzisławem Badochą ps. „Żelazny” przyłączył się do oddziałów „Łupaszki”. Objął dowództwo 4. Szwadronu 5. Wileńskiej Brygady AK, dowodzonej przez Łupaszkę, zwanej „Brygadą Śmierci”. Przy szwadronie „Lufy” przebywał też najczęściej sam „Łupaszko”. Prowadzony przez „Lufę” dziennik dostarcza szczegółowych informacji o działalności 4. Szwadronu. Wraz z innymi dokumentami 5. Wileńskiej Brygady AK został odnaleziony przez UB na Podlasiu w 1949 roku.

Posterunki w Rozogach i Lipowcu

Do najsłynniejszej akcji „Lufy” na Mazurach doszło pod koniec października 1946 roku, gdy szwadron „Lufy” pojawił się tutaj bez samego „Łupaszki”. O obecności szwadronu UB wiedziało już, gdy znalazł się w okolicach Myszyńca. 28 października 1946 roku „Lufa” przeprowadził akcję na posterunek milicji w Rozogach a następnie na posterunek w Lipowcu, rozbrajając obydwa. W obu miejscowościach zarekwirowano także żywność ze spółdzielni. Następnie szwadron „Lufy” zatrzymał się na postój w na kolonii Jankowo koło Wesołowa.

Pościg

Tymczasem UB i MO w Szczytnie otrzymały informację o zdarzeniach w Rozogach i Lipowcu. Podjęto pościg. Grupę pościgową tworzyło 14 funkcjonariuszy UB oraz 18 funkcjonariuszy MO. Poruszali się oni dwoma samochodami ciężarowymi, jednym ubecy, drugim milicjanci. Po drodze od okolicznej ludności uzyskiwali informacje, gdzie udał się samochód z partyzantami. Mieszkańcy mówili bezpośrednio o samochodzie z „wojskiem polskim”. Po śladach opon pościg dotarł do Kucborka. Od tamtejszych mieszkańców uzyskano informację, iż samochód z „wojskiem polskim” zatrzymał się w leśniczówce za rzeką Sawicą. Postanowiono otoczyć leśniczówkę i zmusić partyzantów do poddania się.

Pepesza

Plan spalił na panewce prawie od razu. Jeden z ubeków, schodząc z samochodu miał niezabezpieczoną „pepeszę”. Uderzyła ona stopką o pomost samochodu i wystrzeliła. Kula trafiła ubeka Mokwińskiego, przeszywając podbródek oraz głowę i spowodowała jego natychmiastową śmierć. Wystrzał – wedle uczestników pościgu – miał zaalarmować partyzantów. Z dziennika „Lufy” wynika jednak, że to sam warkot samochodów ich ostrzegł: „…po przebyciu około 30 km zatrzymujemy się w kol[onii] Jankowo (pow. Nibork) [powinno być Jankowo, pow. Szczytno]. Po obiedzie wartownik melduje warkot samochodów z kierunku przybycia. Zarządzam ostre pogotowie. Po zorientowaniu się, że samochody zbliżają się do nas, wsiadamy na wóz i wycofujemy się na zach[ód]”. Zanim milicjanci zdążyli powyskakiwać z samochodu, dowódca grupy „Lufa” wydał rozkaz o odjeździe na zachód. W pustej leśniczówce ścigający zastali jedynie resztki żywności i notes z zapiskami. Notesem zainteresował się dowódca ubeków. Po kilkunastu minutach oświadczył, że w samochodzie UB nie ma już benzyny i dlatego rezygnuje z dalszego pościgu.

Zasadzka

Dowodzący milicjantami, chorąży Kazimierz Jarzębowski, postanowił kontynuować pościg. Milicjanci ruszyli przesmykiem między jeziorem Klimek a jeziorem Rekowe i dalej wzdłuż jeziora Rekowego do Pidunia. Tymczasem przed samym Piduniem szwadron „Lufy” ukrył samochód i przygotował zasadzkę. Gdy auto milicjantów tam dojechało, zostało ostrzelane. Jeden z funkcjonariuszy wspominał po latach: „Około 150 m od wsi, z małego pagórka, porośniętego laskiem, bandyci otworzyli z odległości 40 m silny ogień z broni maszynowej do jadącego wprost na nich naszego samochodu pełnego milicjantów. Zaskoczenie było paraliżujące jakiekolwiek myślenie i działanie. Zanim milicjanci zdążyli powyskakiwać z samochodu dowódca bandy krzyknął rzućcie broń i podnieście ręce do góry”. Wymiana ognia trwała bardzo krótko, jednakże straty zaskoczonych milicjantów były bardzo duże. Szybko też się poddali.

Śmierć Jarzębowskiego

W trakcie poddawania się ranny w nogę dowódca milicjantów, chorąży Kazimierz Jarzębowski, rzucił granat w kierunku partyzantów, ciężko raniąc Henryka Wojczyńskiego ps. „Mercedes”. Wówczas „Lufa” podszedł do Jarzębowskiego i strzałem z pistoletu go dobił. Łączne straty milicjantów wyniosły 4 zabitych, 3 ciężko rannych i 5 lekko rannych. Po potyczce szwadron „Lufy” udał się do leśniczówki Omulew. Tam ukryto zdobytą broń: 3 rkm, 12 pepeszy, 9 kbk, 2 pistolety i dużą ilość amunicji. Dla rannego „Mercedesa” nie udało się znaleźć lekarza. Zmarł w leśniczówce nad jeziorem Jełguń. Ciała zabitych czterech milicjantów, przed pogrzebem, władze wystawiły w trumnach na widok publiczny w stołówce budynku Komitetu Powiatowego PPR w Szczytnie. Aktualnie jest to sala obsługi interesantów Urzędu Skarbowego w Szczytnie.

Zdrada

Na początku listopada 1946 roku szwadron „Lufy” opuścił Prusy Wschodnie i udał się na Białostocczyznę. Więcej się już tutaj nie pokazał. „Lufa” po rozwiązaniu 5. Brygady Wileńskiej przeszedł do 6. Brygady Wileńskiej pod rozkazami „Młota”. W czerwcu 1948 roku uzyskał „urlop” ze swego oddziału w celu odwiedzenia w Lublinie śmiertelnie chorego ojca. Podczas powrotu z tej wizyty, 23 czerwca 1948 roku, został aresztowany na dworcu w Siedlcach. UB nie miało żadnych trudności z jego identyfikacją, ponieważ dokładny opis wyglądu „Lufy” dostarczył zdrajca z jego ówczesnego oddziału. Wojskowy Sąd Rejonowy w Lublinie w dniu 24 lutego 1949 roku skazał „Lufę” w trybie doraźnym na karę śmierci. Wyrok wykonano poprzez rozstrzelanie w dniu 14 marca 1949 roku na zamku w Lublinie. „Lufa” miał wówczas niespełna 27 lat.

Nieznani sprawcy

Około 1964 roku w pobliżu Pidunia stanął pomnik z nazwiskami zabitych funkcjonariuszy MO: chor. Kazimierza Jarzębowskiego, st. sierż. J. Szpakowskiego, kpr. B. Babińskiego, szer. J. Michaleckiego. „Bohaterski” dowódca milicjantów ze Szczytna, chorąży Jarzębowski, doczekał się jeszcze jednego pośmiertnego wyróżnienia. Jego nazwiskiem nazwano jedną z ulic Szczytna, przy której znajdowała się siedziba MO. Obecnie ulica ta nosi imię generała Władysława Andersa. Po upadku Polski Ludowej, pomnik w Piduniu zaczęły pokrywać napisy i znaki, malowane czerwonym spray’em. Były to kotwice Polski Walczącej oraz hasła typu: „Tu Lufa bił UB”, „Tu Lufa walczył z komunistami”, „Śmierć zdrajcom” itp. Wraz z pojawieniem się napisów zniknęła z pomnika tablica z nazwiskami poległych funkcjonariuszy. Gmina Jedwabno zawiesiła nową, oddającą treść starej, niemniej i ona wkrótce padła ofiarą nieznanych sprawców. Także zmyte z pomnika napisy pojawiły się na nowo. Tak ozdobiony pomnik stał się już trwałym elementem miejscowego krajobrazu. Czyżby zwycięstwo „Lufy” po latach?

Sławomir Ambroziak/fot. podziemiezbrojne.blox.pl

PS. Szczegółowo działania oddziałów „Łupaszki” na terenie Warmii i Mazur zostały przedstawione w publikacji: P. Kozłowski, Działalność szwadronów Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki” na terenie południowej Warmii i Mazur od maja 1946 do stycznia 1947 roku, Rocznik Mazurski, T. IX/2005, s. 73 – 97.