Nad dużym jeziorem w rejonie Bartnej Strony ktoś strzela z wiatrówki do ptaków. O tym bulwersującym zdarzeniu powiadomił nas jeden z mieszkańców Szczytna. Na oczach mężczyzny młody człowiek zabił rybitwę.

Krwawa rozrywka

Adam Wiśniewski, emerytowany policjant dwa tygodnie temu zauważył na drewnianej kładce nad Jeziorem Dużym Domowym zastrzeloną rybitwę. Kilka dni później sytuacja się powtórzyła. Tym razem jednak mężczyzna był świadkiem, jak młody człowiek strzela z wiatrówki do ptaka. Zwierzę zostało zabite.

- Od razu podbiegłem do sprawcy i zacząłem na niego krzyczeć. Chłopak uciekł do budynku, w którym mieści się sklep hydrauliczny - opowiada pan Adam. O całym zdarzeniu powiadomił policję.

- Dokładnie opisałem funkcjonariuszom sprawcę i wskazałem miejsce, gdzie się ukrył - mówi Adam Wiśniewski. Mieszkaniec jest jednak rozczarowany postawą stróżów prawa. Według niego, choć przyjechali oni na miejsce i podjęli czynności, to niewiele osiągnęli, bo nie udało się im złapać sprawcy na gorącym uczynku. Całe zdarzenie mocno go bulwersuje.

- To oburzające, że ktoś świadomie i z rozmysłem strzela do ptaków - nie kryje irytacji Adam Wiśniewski. „Kurek” udał się we wskazane przez niego miejsce w minioną środę 7 maja. Na drewnianej kładce wciąż leżał martwy ptak. Mieszkańcy okolicznych domów, pytani przez nas o to, czy zauważyli, by ktoś strzelał do rybitw, odpowiadali przecząco. Żaden z nich nic nie widział i nie słyszał.

Policjanci otrzymali zgłoszenie o zdarzeniu 2 maja.

- Na działce nad jeziorem wylegitymowaliśmy pięciu mężczyzn w wieku od 36 do 18 lat. Mieli przy sobie wiatrówkę, ale nie stwierdzono, by strzelali z niej do ptaków - mówi Grzegorz Rybicki, zastępca naczelnika sekcji kryminalnej KPP w Szczytnie. Na działce, gdzie policja wylegitymowała mężczyzn, porozstawiane były puszki oraz tarcze.

- Okoliczności wskazywały, że to do nich strzelali, mimo to prowadzimy dalsze czynności wyjaśniające w tej sprawie - zapewnia Grzegorz Rybicki.

(łuk)/Fot. E. Kułakowska