Wobec szczupłości unijnych środków przewidzianych w najbliższych latach na budowę kanalizacji, władze gminy Rozogi chcą w pierwszej kolejności rozwiązać problem ścieków w pojedynczych gospodarstwach. Jednak nie wszyscy rolnicy są zainteresowani montażem przydomowych oczyszczalni w swoich obejściach.

Kanalizacja na raty

NIE WYSTARCZY NA WSZYSTKO

Na terenie gminy tylko dwie wsie (Rozogi i Wilamowo) są podłączone do sieci kanalizacyjnej. Nic dziwnego, że potrzeby w tym zakresie znacznie przekraczają finansowe możliwości rozoskiego samorządu. Pula środków, które na ten cel będzie można pozyskać w ramach unijnego Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich również nie należy do oszałamiających.

- To tylko cztery miliony złotych, a więc śmieszne pieniądze - uważa wójt Józef Zapert.

Nie ukrywa, że w najbliższych latach samorządu najprawdopodobniej nie będzie stać na wybudowanie kanalizacji w zwartej zabudowie wiejskiej.

Zdaniem wójta, większą korzyść mieszkańcom gminy przyniesie budowa małych, przydomowych oczyszczalni ścieków na terenach kolonijnych. Pod koniec września został rozstrzygnięty przetarg na wykonanie dokumentacji technicznej zadania. Jej koszt to 289 tys. złotych, z czego 200 tys. samorząd uzyskał w ramach pożyczki z wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Gmina dysponuje już listą rolników zainteresowanych wyposażeniem ich gospodarstw w oczyszczalnię. Według wstępnych szacunków trzeba ich będzie zbudować 192.

- To powinno w zupełności rozwiązać problem ścieków na koloniach - twierdzi wójt Zapert. W następnej kolejności gmina będzie zabiegać o budowę kanalizacji we wsiach.

- Zobaczymy, ile pieniędzy zostanie nam po skanalizowaniu gospodarstw kolonijnych. Zależy nam jednak, żeby do końca bieżącej kadencji opracować chociaż dokumentacje techniczne na kanalizację w zwartej zabudowie wiejskiej - deklaruje wójt.

OKAZJA SIĘ NIE POWTÓRZY

Okazuje się jednak, że nie wszystkim mieszkańcom gminy rozwiązanie przypadło do gustu.

- Większość wyraziła zgodę na budowę oczyszczalni w swoich gospodarstwach, ale byli też tacy, którzy stanowczo odmówili - mówi sołtys Klonu Jolanta Zdunek. Zainteresowania nie wyraziły między innymi osoby nieposiadające tytułu własności do użytkowanego gospodarstwa. Zdaniem sołtys Zdunek sporo jest również takich, którzy nie rozumieją na czym ma polegać działanie oczyszczalni. Taka sytuacja nie dziwi radnego Mieczysława Dzierlatki.

- Ludzie się nie zgadzają, bo nie dotarła do nich żadna informacja na temat inwestycji. Nie odbyło się ani jedno zebranie wiejskie poświęcone tej sprawie - narzeka radny. Wójt Zapert zaprzecza i tłumaczy, że za przekazywanie informacji odpowiedzialni byli sołtysi.

- Na pewno każdy mieszkaniec kolonii otrzymał stosowne wiadomości i miał się zdeklarować, czy chce mieć w swoim gospodarstwie oczyszczalnię. Nie rozumiem, dlaczego niektórzy nie wyrazili zgody. Za kilka lat takiej możliwości już nie będzie - mówi wójt. Dokładne koszty budowy urządzeń nie są jeszcze znane. Wójt Zapert szacuje, że mieszkańcy będą musieli z własnej kieszeni pokryć od 15 do 20 procent ceny oczyszczalni.

(wk)