Choć w gminie Jedwabno bezrobocie jest dość duże, to, jak się okazuje, nie wszyscy dotknięci nim mieszkańcy chcą pracować. Zamiast tego wolą żyć na garnuszku opieki społecznej. Taki wniosek płynie z poświęconych tworzeniu w gminie spółdzielni socjalnych spotkań, w których bierze udział garstka osób.

Ino im się nie chce chcieć

Gmina Jedwabno planuje sięgać po środki na tzw. projekty miękkie związane głównie z aktywizacją mieszkańców zagrożonych wykluczeniem. Takich osób nie brakuje, o czym świadczy chociażby to, że samorząd przeznacza 18% swoich wydatków na opiekę społeczną. Poprawie sytuacji i zmobilizowaniu przynajmniej części bezrobotnych do zmiany sytuacji służy program tworzenia spółdzielni socjalnych, który ma być realizowany na terenie gminy. Spółdzielnie takie to podmioty łączące cechy przedsiębiorstw oraz organizacji pozarządowych, mające umożliwić jej członkom powrót do uregulowanego życia i aktywności na rynku pracy. Stąd też 50% członków muszą stanowić osoby zagrożone wykluczeniem. Jak się jednak okazuje, spora część bezrobotnych mieszkańców gminy zamiast pracować, woli nadal być na garnuszku opieki społecznej. Taki wniosek wyciągnął wójt Krzysztof Otulakowski po spotkaniach dotyczących tworzenia spółdzielni.

- Na pierwsze przyszło 30 osób. Na drugim, kiedy okazało się, że bezrobotni będą dostawać ok. 1300 zł za wykonywaną pracę, zjawiło się już tylko 7 – mówi wójt nie kryjąc irytacji.

- Niektórzy urzędnicy w gminie pracują za takie pensje i nie narzekają – dodaje Otulakowski. Z drugiej strony nie dziwi go wcale ta sytuacja, bo, jak zauważa, wielu bezrobotnych otrzymuje znacznie większe pieniądze z opieki społecznej, i to bez podejmowania jakiegokolwiek wysiłku. Jako przykład podaje jedną z wielodzietnych rodzin z Jedwabna, gdzie matka i ojciec nie mają stałego zatrudnienia, a i tak otrzymują z GOPS-u miesięcznie ponad 2 tysiące złotych. Do tego jeszcze dochodzą darmowe posiłki dla dzieci w szkole i paczki żywnościowe. Zdaniem wójta, wobec tak nikłego zainteresowania bezrobotnych udziałem w projekcie, trzeba zintensyfikować działania zmierzające do większej ich mobilizacji. Liczy przy tym na pomoc sołtysów i radnych.

- Musimy stworzyć klimat do tego, żeby im się chciało chcieć – apeluje Otulakowski, parafrazując znany cytat z „Wesela”.

(ew)