Ludzka głupota i nieodpowiedzialność często

nie znają granic. Tak było też w przypadku

69-letniego Henryka L., mieszkańca Szczycionka. Przez jego bezmyślność ucierpiało zwierzę.

W piątek 10 października wieczorem mężczyzna po pijanemu wybrał się na przejażdżkę

konną trasą Szczytno - Korpele. Jadący wierzchem Henryk L. ze Szczycionka miał w organizmie około 1,5 promila alkoholu. W pewnym momencie spłoszony koń wskoczył wprost pod nadjeżdżający renault kangoo. W wyniku zderzenia zwierzę doznało szeregu obrażeń, które skutkowały jego uśpieniem przez lekarza weterynarii.

- Koń miał połamane tylne nogi, nie mógł się podnieść. W tej sytuacji nie było innego wyjścia - tłumaczy Jarosław Tołoczko, lekarz weterynarii, który dokonał eutanazji. Jak mówi, z podobnym zdarzeniem miał do czynienia dwa lata temu w okolicach Marksewa. Wtedy kierujący samochodem uderzył w tył wozu ciągniętego przez konia. Wówczas także konieczne okazało się uśpienie zwierzęcia.

Świadkowie, którzy widzieli wypadek w Korpelach podejrzewają, że nie bez winy był także kierowca samochodu osobowego. Ich zdaniem mógł się on zwyczajnie zagapić.

- Ten koń raczej nie był płochliwy, bo często jeździł tą trasą, ciągnąc furmankę - powiedział nam jeden z mieszkańców Korpel. Postępowanie w sprawie prowadzą policjanci. Henrykowi L. grozi kara do 1 roku pozbawienia wolności.

(ew)