Adrianna i Daniel Zielińscy z Radostowa wciąż nie mogą się pogodzić z sytuacją, która miała miejsce w ostatni weekend października. Kierowca samochodu osobowego uderzył w ich cielaka. Mocno poturbowane zwierzę trzeba było oddać do ubojni.

Byczek na straty

Byczek wydostał się na drogę mimo ogrodzenia z elektrycznym pastuchem. Jak do tego doszło – gospodarze nie wiedzą. Przejeżdżający drogą kierowca potrącił znajdujące się na niej zwierzę. Siła uderzenia była tak duża, że ponownie znalazło się ono na łące, za ogrodzeniem. Na miejsce przyjechała policja, która spisała protokół. Niestety, potrącony byczek był tak mocno poobijany, że nadawał się tylko do uboju. Rolnicy czują się rozgoryczeni i stratni. Zwracają uwagę, że do zdarzenia doszło mimo tego, że na drodze stoją znaki ostrzegające o zwierzętach. Ich zadaniem kierowcy powinni zachowywać na tym odcinku szczególną ostrożność. Gospodarze obawiają się, że podobny wypadek może się powtórzyć. Apelują więc do kierujących pojazdami, aby uważali tam, gdzie stoją znaki.

- Nie będziemy przecież cały czas stać i pilnować, by bydło nie wyszło, tym bardziej, że ogrodzenie jest zrobione jak należy – mówi pan Daniel.

AK