Sąd Pracy przyznał rację Związkowi Nauczycielstwa Polskiego, który pozwał dyrektorów szkół podległych powiatowi za nieprawidłowości w naliczaniu środków na fundusz socjalny dla emerytów w latach 2004-2006. Mimo to związkowcy nie wywalczyli takiej kwoty, o jaką się ubiegali, bo część roszczeń z powodu przedawnienia umorzono. Są zbulwersowani postawą dyrektorów, którzy o to wnioskowali. Mają też pretensje do starostwa, zarzucając jego władzom dopuszczanie do łamania prawa.

Batalia o fundusz

PRZEDAWNIONE ROSZCZENIA

Sprawa nieprawidłowości w naliczaniu pieniędzy na fundusz socjalny w szkołach podległych powiatowi szczycieńskiemu wyszła na jaw w 2006 roku. Po sygnałach emerytów, oświatowa „Solidarność” doprowadziła do kontroli Państwowej Inspekcji Pracy w trzech placówkach - ZS nr 2, ZS nr 3 i SOSW. Po nieudanych rozmowach ze starostwem podobne kroki podjęło ZNP. Na jego wniosek skontrolowano ZS nr 1 oraz Dom Dziecka.

- Z protokołów PIP wynikało, że zaległości za lata 2004-2006 sięgają 243 tysięcy 852 złotych - mówi Janusz Koziński prezes zarządu regionu warmińsko-mazurskiego oddziału ZNP. Po kolejnych rozmowach z dyrektorami i przedstawicielami starostwa, związkowcy postanowili upomnieć się o pieniądze w sądzie, występując z pozwem przeciw szefom placówek oświatowych. Rozprawa odbyła się we wtorek 29 stycznia. Jej przebieg zaskoczył przedstawicieli ZNP. Dyrektor ZS 1 Elżbieta Fiebig oraz kierujący ZS nr 3 Piotr Karczewski zwrócili się do sądu z wnioskami o umorzenie zaległości za 2004 rok ze względu na przedawnienie. Sąd przychylił się do obu wniosków. Mimo że stwierdził złamanie prawa przez pozwanych pracodawców i podzielił stanowisko związku, że przy naliczaniu składek na fundusz doszło do nieprawidłowości, to jednak nie spełnił w całości finansowych roszczeń ZNP. W efekcie zamiast oczekiwanych 56 tysięcy zł z ZS 3, związkowcy wywalczyli ponad 21 tysięcy. W przypadku ZS 1 z przeszło 40 tys. zł sąd zasądził zaledwie 1300 zł. Nie wiadomo jeszcze, czy z wnioskiem o umorzenie zaległości wystąpi dyrektor ZS 2. W tym przypadku rozprawa odbędzie się dopiero za kilka dni.

- Zachowanie dyrektorów ZS 1 i ZS 3 mocno nas zbulwersowało. W naszej ocenie działali oni wbrew interesom środowiska oświatowego - twierdzi Janusz Koziński. Chwali przy tym postawę dyrektorów Domu Dziecka i SOSW, którzy uznając zasadność roszczeń, uregulowali wszystkie zaległości.

WINA STAROSTWA

Największe pretensje z powodu nienaliczania składek dla emerytów, związkowcy mają jednak do starostwa. Zdaniem Janusza Kozińskiego to ono dysponuje pieniędzmi, a szefowie placówek jedynie składają wnioski o należne środki.

- Z niewiadomych dla nas przyczyn starostwo łamało prawo i obcinało fundusz - uważa prezes ZNP.

SPÓŹNIONA INTERWENCJA

Dyrektorzy, którzy zwrócili się z wnioskami o umorzenie zaległości za rok 2004 nie zgadzają się z zarzutami związkowców o działanie wbrew interesom środowiska oświatowego.

- Prawo stanowi, że roszczenia finansowe powyżej trzech lat ulegają przedawnieniu. Sąd to uznał, bazując na podstawach prawnych. Jako pozwani musieliśmy się ich trzymać - mówi Piotr Karczewski, dyrektor ZS 3. Dodaje przy tym, że pozew związku nie był precyzyjny, ponieważ nie zawierał rzeczywistych kwot zaległości, lecz te naliczone w trakcie etapu planowania. Sam zauważył niedofinansowanie funduszu socjalnego i zgłaszał to w starostwie.

- Tylko w 2004 roku kierowałem w tej sprawie trzykrotnie pisma do Zarządu Powiatu. Niestety, moje interwencje były nieskuteczne - przyznaje Piotr Karczewski. Dyrektor ZS 1 Elżbieta Fiebig także nie podziela argumentów ZNP. Przekonuje, że z powodu uchybień w naliczaniu środków na fundusz nikt nie ucierpiał.

- My absolutnie nie uderzamy w naszych pracowników. Fundusz socjalny w naszej szkole jest w pełni wykorzystywany, w tym również przez emerytów - zapewnia dyrektor Fiebig. Nie kryje też, że zaskakuje ją dość późna interwencja związku.

- Dziwię się bardzo panu Kozińskiemu, że nie walczył o te pieniądze w 2004 czy w 2005 roku, a robi to dopiero w tej chwili - mówi Elżbieta Fiebig. Dlaczego związkowcy zwlekali ze skierowaniem sprawy do sądu? Adam Bednarski z ZNP tłumaczy, że związek starał się rozwiązać problem w toku rozmów ze starostwem, wierząc, że dadzą one pozytywny skutek.

- Nasza chęć ugodowego rozwiązania sprawy zemściła się - mówi.

TO SPRAWA DYREKTORÓW

Zarzuty ZNP pod adresem samorządu powiatowego stanowczo odpiera starosta Jarosław Matłach. Nie godzi się z sugestią, że w kierowanej przez niego jednostce doszło do naruszenia prawa. Jego zdaniem za nieprawidłowości w naliczaniu składek odpowiadają dyrektorzy. Otrzymują oni z powiatu w ramach budżetu ogólną sumę na wszystkie wydatki i do nich należy podział pieniędzy na poszczególne fundusze, opłaty czy płace.

- Jeżeli dyrektor nie zabezpieczył środków na fundusz socjalny, a zrobił za nie np. remonty, to już jest tylko jego sprawa - uważa Jarosław Matłach. Przyznaje przy tym, że w podległych mu szkołach doszło do nieprawidłowości.

- Były uchybienia w naliczaniu świadczeń socjalnych i sąd to potwierdził. Te pieniądze zostaną zwrócone, choć w mniejszej kwocie niż tego chciał związek - zapewnia starosta Matłach.

Ewa Kułakowska/Fot. A. Olszewski