Praca społeczna jest coraz bardziej w cenie! Od nowego roku o blisko 400 zł poszły w górę stawki diet wypłacanych przewodniczącym rad w Szczytnie i powiecie oraz członkom zarządu powiatu. Nieco mniejszy zastrzyk finansowy otrzymali pozostali radni.

Bardzo droga praca społeczna

WYŚRUBOWANE STAWKI

Radni większości samorządów powiatu szczycieńskiego, w odróżnieniu od pracowników różnych branż, nie muszą wraz ze wzrostem inflacji zabiegać o podniesienie swoich uposażeń. Te są bowiem uzależnione od wysokości najniższej płacy ustalanej co roku przez ministra finansów. Tak więc, gdy od początku tego roku płaca minimalna wzrosła z 936 do 1126 zł, automatycznie poszły też w górę i diety.

Najbardziej skorzystali na tym przewodniczący rad w Szczytnie i powiecie oraz członkowie zarządu powiatu, którym miesięczny ryczałt wzrósł o blisko 400 zł. „Zwykłym” radnym, niepełniącym żadnych funkcji dieta podniosła się „tylko” o ok. 200 zł.

Największym szczęśliwcem jest bez wątpienia przewodniczący rady powiatu Mirosław Medźwiedzki. Jego dotychczasowy, bardzo wyśrubowany ryczałt – 1872 zł, stanowiący 200% płacy minimalnej wzrósł teraz do 2252 zł. To niemal idealnie tyle, ile dopuszcza rozporządzenie Rady Ministrów określające maksymalne stawki diet w odniesieniu do tzw. kwoty bazowej. W samorządach liczących od 15 do 100 tys. mieszkańców, a do takich należy powiat szczycieński, barierą nie do przekroczenia jest kwota zaledwie o ... 24 grosze większa od wysokości diety przewodniczącego Medźwiedzkiego. W budżecie powiatu na podwyżki radnych zarezerwowano już dodatkowe 20 tys. zł.

Z kolei w gminach do 15 tys. mieszkańców maksymalna dieta nie może przekroczyć 1324,85 zł. Ten przepis rozporządzenia zmusił władze gminy Szczytno do zmiany uchwały w sprawie wysokości diet radnych. Według poprzedniej, przewodniczącemu rady należałby się ryczałt w kwocie 1463,80 zł. Z tego samego powodu w gminie Wielbark uposażenie przewodniczącego rady zmniejszono ze 130 do 115% płacy minimalnej.

SZLACHETNI CZY PAZERNI

Podwyżki diet powodują konieczność poszukiwania w budżetach samorządów dodatkowych pieniędzy. Tu jednak, w odróżnieniu od innych spornych spraw, nikt nie zgłasza zastrzeżeń. Panuje pełna zgoda między wszystkimi radnymi, zarówno tymi, którzy rządzą, jak i tymi, którzy są w opozycji. Wyjątek zdarzył się tylko w Dźwierzutach, gdzie diety należą do najniższych w powiecie.

Tamtejszy radny Kazimierz Wasielewski zaproponował, aby mimo to zmniejszyć je jeszcze o połowę.

- Kwota 60 zł w pełni wystarczyłaby na pokrycie wydatków związanych z funkcją radnego – uważa Wasielewski. Propozycja jednak nie przeszła, pozostali radni nie zgodzili się nawet na wprowadzenie jej do porządku obrad rady gminy.

- To zwykła pazerność – komentuje radny Wasielewski. – Tylko wtedy można pełnić mandat radnego w sposób uczciwy, kiedy robi się to bezinteresownie. A jeżeli robi się to za pieniądze, to nie jest żadna służba, tylko normalna praca.

Podkreśla, że na obsługę rady budżet Dźwierzut wydaje rocznie 80 tys. zł. W skali czteroletniej kadencji jest to już 320 tys. zł.

- Połowę tych pieniędzy można by przeznaczyć na pilny remont któregoś z naszych ośrodków zdrowia, w Dźwierzutach czy Orżynach – uważa radny Wasielewski.

Podobnych obiekcji nie ma przewodnicząca Rady Miejskiej w Szczytnie Beata Boczar.

- Nikt nie może zarzucić mi pazerności, bo pomagam wielu osobom, które o to do mnie się zwrócą. Nikomu jeszcze nie odmówiłam – zapewnia przewodnicząca. Według niej, stawki diet radnych miejskich choć znaczące, wcale nie są wygórowane.

- Należy pamiętać, że mnóstwo naszego czasu poświęcamy na to, co nazywa się pracą społeczną. Często odbywa się to kosztem naszych rodzin i naszego życia osobistego – tłumaczy Beata Boczar.

Radnego Wasielewskiego to nie przekonuje:

- Jeżeli argumentem przemawiającym za wysokimi dietami radnych ma być wspieranie przez nich potrzebujących, to niech lepiej na ten cel pieniądze idą oficjalnie z kasy gminy. Trafią wtedy tam, gdzie trzeba.

(pul)/Fot. archiwum "KM"