Zielony Salon

W poprzednim numerze „Kurka Mazurskiego” Ewa Kułakowska wspomniała lata dawnej świetności szczycieńskiego parku przy ulicy Marii Skłodowskiej – Curie. Napisała także kilka słów o jego twórcy – Richardzie Andersie. Tu warto dodać, że rodzinna firma ANDERS wciąż istnieje, a jej główna siedziba znajduje się w Hamburgu. To już ponad 130 lat tradycji jeśli przypomnimy, że Richard Anders swój pierwszy zakład handlu drewnem uruchomił w dzisiejszym Spychowie w roku 1882, wkrótce potem rozbudował tartak w Rucianem, a następnie otworzył fabrykę obróbki drewna w Szczytnie. Zakład wyposażony w najnowocześniejsze szwedzkie maszyny.

Ale wróćmy do szczycieńskiego parku. Z niejakim rozrzewnieniem przeczytałem o niewielkim amfiteatrze nad stawem, gdzie przygrywały spacerowiczom orkiestry dęte. Kto dziś jeszcze pamięta parkowe muszle koncertowe dość popularne w parkach lat pięćdziesiątych. Zwłaszcza w uzdrowiskach. Będąc małym dzieckiem wyjeżdżałem czasem na wakacje do Szklarskiej Poręby. Do dziś pamiętam niedzielne koncerty w tamtejszym parku „Esplanada”. Ewa Kułakowska opisuje także inne, dość liczne parkowe atrakcje. Dzisiaj z tego wszystkiego została tylko roślinność. Niezwykle rozbujała. Na pewno warta zachowania i pielęgnacji. Kiedy spaceruję pośród tych ogromnych, starych drzew, czuję się trochę jak w warszawskich „Łazienkach”. Tyle że zaniedbanych i zdziczałych. A przecież park w Szczytnie to wspaniałe założenie ogrodowe. Należałoby nań chuchać, dmuchać i opiekować się. Mogę przypuszczać, że takie działania zyskałyby stosowne wsparcie współczesnej niemieckiej rodziny inicjatora szczycieńskiego parku.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.