Wzbudzają ciekawość, ale i nostalgię za tym, co bezpowrotnie minęło i zostało zniszczone przez tragiczne koleje historii. Stare i nowe zdjęcia wielbarskich budowli prezentowane na wystawie w kościele ewangelickim to wyjątkowe świadectwo dziejów Wielbarka oraz dokument zmian, które dokonały się tutaj na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci. galeria >>

 

Wzbudzają ciekawość, ale i nostalgię za tym, co bezpowrotnie minęło i zostało zniszczone przez tragiczne koleje historii. Stare i nowe zdjęcia wielbarskich budowli prezentowane na wystawie w kościele ewangelickim to wyjątkowe świadectwo dziejów Wielbarka oraz dokument zmian, które dokonały się tutaj na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci.

Zachowane na starych fotografiach

Z POTRZEBY SERCA

Chyba żadne wydarzenie kulturalne w ostatnim czasie nie zgromadziło tak licznej rzeszy mieszkańców Wielbarka. W niedzielę 22 czerwca w dawnym kościele ewangelickim otwarto wystawę zdjęć zatytułowaną „Wielbark na archiwalnej i współczesnej fotografii”. Zaprezentowane zostały na niej zdjęcia ukazujące miejscowość w początkach XX wieku oraz przedstawiające te same miejsca dzisiaj. Na pomysł zorganizowania ekspozycji wpadli członkowie Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Wielbarskiej. Oni też są autorami współczesnych zdjęć Wielbarka.

- Idea zrodziła się z potrzeby serca. Chodziło nam o to, by pokazać, jak na przestrzeni lat zmieniał się Wielbark i jak zatracił swój dawny, miejski charakter - mówi członek stowarzyszenia, a zarazem dyrektor wielbarskiego GOK-u Wojciech Bogacki. Jego zdaniem wystawa skłania do refleksji oraz zachęca do poszukiwania śladów historii w najbliższym otoczeniu.

OD ROZKWITU DO UPADKU

Miejscowość nad Omulwią i Sawicą prawa miejskie otrzymała mniej więcej w tym samym czasie co Szczytno i posiadała je do 1946 roku. Na przełomie XIX i XX wieku Wielbark prężnie się rozwijał - istniało tu wiele zakładów produkcyjnych, kwitł handel przygraniczny, budowano nowe obiekty użyteczności publicznej, uruchomiono połączenie kolejowe do Szczytna i Nidzicy. Najbardziej charakterystyczną budowlą jest powstały w latach 20. XIX wieku kościół ewangelicki. Dziś mało kto pewnie wie, że w Wielbarku funkcjonował też sąd. W miasteczku były także trzy hotele oraz liczne gospody z zajazdami. Dziś większość z tych budynków już nie istnieje. Najpierw pierwsza, a potem druga wojna światowa poczyniły w Wielbarku duże szkody. Największe piętno odcisnęła na miejscowości ta ostatnia. Zniszczenia wywołane działaniami wojennymi miały decydujący wpływ na to, że Wielbark utracił prawa miejskie. O tym, jak przed laty wyglądało miasteczko, świadczą zachowane stare fotografie i karty pocztowe. Organizatorzy wystawy zimą wystosowali apel do mieszkańców z prośbą o udostępnienie archiwalnych zdjęć wielbarskich budowli.

- Spotkaliśmy się z dużym odzewem. W sumie otrzymaliśmy około 60 fotografii architektury z lat 1911 - 1945 - mówi Wojciech Bogacki. Podobna wystawa była zorganizowana przez stowarzyszenie w 2004 roku. Na tegorocznej zaprezentowane zostaną jednak fotografie, które w większości do tej pory nigdzie nie były jeszcze eksponowane.

OŻYWIĆ KOŚCIÓŁ

Na uwagę zasługuje też miejsce otwarcia wystawy. Wybrano na nie od lat nieużytkowany i częściowo zrujnowany kościół ewangelicki. Członkowie stowarzyszenia od dawna jednak myślą o tym, by wykorzystać obiekt do celów kulturalnych. Po raz pierwszy udostępniono go mieszkańcom w czerwcu ubiegłego roku podczas obchodów 200. rocznicy pobytu Napoleona w Wielbarku. Wówczas w dawnym kościele zorganizowano kiermasz twórców ludowych.

- To zachęciło nas do ponownego otwarcia obiektu. Chcemy go trochę ożywić - zapowiada Wojciech Bogacki. Podczas niedzielnego wernisażu można było nie tylko oglądać zdjęcia, ale także posłuchać muzyki w mistrzowskim wykonaniu. Dla wielbarskiej publiczności zagrało warszawskie trio „Navigo” w składzie: Anna Baran (fortepian), Andrzej Bohdanowicz (skrzypce) i Paweł Rok (wiolonczela).

Po prezentacji w kościele fotografie zostały przeniesione do pobliskiego budynku PSS-u na ul. Jagiełły. Przez okres lata będą eksponowane w witrynie obiektu.

Ewa Kułakowska/Fot. archiwum