Wszystko wskazuje na to, że walka o stanowiska w lokalnych samorządach nie była prowadzona fair. Policja i prokuratura prowadzą postępowanie w sprawie naruszenia przepisów ordynacji wyborczej. Dwóm osobom przedstawiono już zarzuty. Niewykluczone, że wkrótce to grono się powiększy.

Wyborcze przekręty

Choć o rozmaitych nieprawidłowościach towarzyszącym jesiennym wyborom samorządowym było słychać zaraz po pierwszej turze, to sprawa zrobiła się głośna po tym, jak podczas sesji Rady Miejskiej 5 grudnia 2006 roku radny Jan Miller, w imieniu Związku Polskich Działaczy Społecznych, zasugerował, że w Szczytnie dochodziło do kupowania głosów.

- Tajemnicą poliszynela stało się kto i czym woził oraz ile płacił - mówił wówczas radny, proponując jednocześnie, by w związku z tym radykalnie obniżyć diety. Według niego miałoby to zapobiec pędowi do władzy ludzi, którzy pracę w samorządzie traktują jako sposób zarabiania pieniędzy. Wypowiedź Millera zbulwersowała radną Zofię Żarnoch. Poczuła się ona dotknięta tymi oskarżeniami. Wyraziła zdziwienie, że jej kolega z rady nie zgłaszał przypadków naruszenia ordynacji wcześniej, tylko czekał aż do sesji.

Tymczasem sprawa poruszona przez radnego Millera ma swój ciąg dalszy. Jak dowiedział się "Kurek", postępowanie dotyczące łamania przepisów ordynacji wyborczej prowadzi policja i prokuratura.

- W wyniku prowadzonego rozpoznania zebraliśmy materiał, który dał podstawy do wszczęcia postępowania - mówi komendant powiatowy policji insp. Sławomir Mierzwa.

Nieco więcej szczegółów ujawnia prokurator rejonowy Dorota Krzyna.

- Na razie dwóm osobom zostały przedstawione zarzuty. Ten katalog nie jest jednak zamknięty - zapowiada Dorota Krzyna.

Nie chciała nam zdradzić, czy wśród podejrzanych są przedstawiciele jednego bądź kilku komitetów, tłumacząc to dobrem trwającego postępowania oraz tym, że stworzyłoby to "zupełnie niepotrzebną i niezdrową atmosferę". Prokurator uchyliła się także od odpowiedzi, czy zarzuty postawiono osobom, które pełnią obecnie lub pełniły funkcje w samorządzie. Potwierdziła natomiast, że w grę wchodzi tzw. "kupowanie głosów". Prokuratura zainteresowała się sprawą jeszcze przed sesją, na której o nieprawidłowościach związanych z wyborami mówił radny Miller. Według prokurator Krzyny postępowanie najprawdopodobniej zakończy się w lutym.

Burmistrz Danuta Górska, która po wystšpieniu radnego Millera złożyła do prokuratury doniesienie, sama nie była świadkiem naruszania przepisów ordynacji. Nieprawidłowości telefonicznie sygnalizowali jej mieszkańcy.

- W takich wypadkach od razu odsyłałam ich na policję - mówi burmistrz.

Jej zdaniem osoby stosujące podczas wyborów niedozwolone praktyki powinny zostać ukarane, by w przyszłości ich przykład podziałał odstraszająco na innych.

(łuk, o)

2007.01.17