Łączy ich wspólna muzyczna pasja i zamiłowanie do poszukiwania oryginalnych, coraz bardziej zapomnianych brzmień karpacko-klezmerskich. Ostatni album wywodzącej się głównie ze Szczytna Transkapeli pt. "Sounds and Shadows" został uznany za najlepszą folkową płytę 2005 roku w konkursie Polskiego Radia.

W świecie dźwięków i cieni

DOCENIENI PRZEZ PROFESJONALISTÓW

Nie co dzień zdarza się, że szczycieńscy artyści odnoszą sukces na arenie ogólnopolskiej. Sztuka ta udała się Transkapeli - folkowej formacji istniejącej od dwóch lat. Tworzy ją trójka muzyków grających także w Sielskiej Kapeli Weselnej - Ewa Wasilewska, Robert Wasilewski oraz Piotr Pniewski. Szczycieńskich artystów wspomaga Maciej Filipczuk z Poznania. Zespół kilka tygodni temu zdobył prestiżową nagrodę - Folkowy Fonogram Roku 2005 za album "Sounds and Shadows" ("Dźwięki i cienie"). O tym, komu przypadnie zaszczytny tytuł, decydowali znani dziennikarze i krytycy muzyczni, m.in. Jacek Hawryluk, Maria Szabłowska i Wojciech Ossowski z Polskiego Radia, Dorota Szwarcman z "Polityki" oraz Tomasz Janas z "Gazety Wyborczej". Konkurs odbywał się w ramach organizowanego przez radiową "dwójkę" Festiwalu Muzyki Folkowej "Nowa Tradycja". Rozstrzygnięcie nastąpiło 20 kwietnia podczas koncertu laureatów w warszawskim Studiu S-1 im. Witolda Lutosławskiego. Szczycieńskim artystom największą satysfakcję sprawia to, że ich płytę docenili profesjonaliści - znawcy muzyki i radiowi dziennikarze muzyczni.

- Ta nagroda to podsumowanie naszej dotychczasowej pracy. Cieszymy się, że doceniło nas tak poważne gremium - mówi Robert Wasilewski.

Zwycięstwo w konkursie było dla muzyków zaskoczeniem. Choć otrzymując zaproszenie na koncert finałowy wiedzieli, że znaleźli się w trójce laureatów - a wcześniej ich płyta została uznana za najlepszą płytę folk/etno roku 2005 w plebiscycie internetowym muzycznego portalu Serpent.pl - to nie do końca wierzyli w zwycięstwo.

- Plasowaliśmy nasz krążek na drugim miejscu - opowiada Robert Wasilewski.

MAGIA KARPAT

Transkapela czerpie inspiracje z muzyki klezmerskiej o rodowodzie karpackim. Artyści często odwiedzają Karpaty, szczególnie Siedmiogród i Huculszczyznę, spotykają się z miejscowymi muzykantami, dla których granie to często sposób na życie. Szczycieńsko-poznański kwartet jest zafascynowany tą częścią Europy z powodu różnorodności zamieszkujących ją kultur oraz bogactwa tradycji.

- W Karpatach mieszkają różne nacje, mieszają się zwyczaje, style życia, ekspresje. To wszystko słychać w muzyce... - mówi Robert Wasilewski. - Są w niej wpływy żydowskie i cygańskie, rumuńskie, węgierskie, huculskie...

Źródłem tych pierwszych byli właśnie klezmerzy - muzycy o rodowodzie żydowskim, którym początkowo muzyka towarzyszyła podczas obrzędów. Z czasem ich twórczość nabrała charakteru usługowego. I choć na ogół byli to ludzie prości, biedni, wywodzący się z nizin społecznych, to ich warsztat muzyczny zwykle charakteryzował się maestrią wykonania. Żydowscy grajkowie, wędrując po świecie, wnosili do tradycyjnych karpackich melodii nie tylko swoją specyficzną stylistykę, ale również to, z czym spotkali się podczas ciągłych migracji - przedwojenne przeboje wodewilowe, melodie z musicali czy miejskie szlagworty.

WIERNI KORZENIOM

Członkowie Transkapeli wkładają niemało trudu w poszukiwanie zapisów lub nagrań z terenu Transkarpatii. Poza spotkaniami z tamtejszymi muzykami, czerpią także z dorobku etnografów - takich jak na przykład dziewiętnastowieczny polski badacz - Oskar Kolberg. Posiłkują się również archiwalnymi nagraniami Żydów karpackich, którzy w latach 20. i 30. wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych i tam na winylowych krążkach utrwalili dźwięki z rodzinnych stron. Szczycieńsko-poznański zespół korzysta też z klasyki repertuaru klezmerskiego, wchodzącego w skład kanonu muzyki folk. Muzycy Transkapeli, aranżując poszczególne utwory i kompilując z nimi własne kompozycje, starają się nie zakłócać pierwotnego charakteru karpacko-klezmerskich brzmień. Służy temu m.in. oryginalne, niespotykane w Polsce instrumentarium. Członkowie grupy wykorzystują wykonane przez lutników i rzemieślników karpackich cymbały huculskie, flojery pasterskie oraz gordon - rodzaj basetli, w której struny uderza się specjalną pałką. Dość egzotycznym dla mieszkańca Polski instrumentem są skrzypce z trąbką - po rumuńsku: vioara cu guarna, pochodzące z siedmiogrodzkiego regionu Bihor.

Według muzyków, o niepowtarzalnym charakterze ich twórczości stanowi przede wszystkim poszukiwanie tego, co w muzyce prawdziwe.

- Szukamy głównie odniesień do człowieka, natury i ziemi. Fascynuje nas wpływ, jaki energia muzyki wywiera na ludzi - mówi Robert Wasilewski.

FOLK I NIE TYLKO

Zespół bardzo dużo koncertuje. Występował na wielu festiwalach w kraju i zagranicą, grał też w małych klubach, na imprezach plenerowych, w teatrach, galeriach, a nawet w synagogach. Oprócz muzyki folk, członkowie Transkapeli cenią też inne gatunki. Słuchają jazzu, rocka oraz współczesnej muzyki klasycznej.

- Nie przepadamy natomiast za puszczaną non stop w radiu komercyjną, popową papką - mówi Robert Wasilewski.

Największą pasją członków grupy jest wspólne muzykowanie i podróże. Wszyscy, z wyjątkiem Ewy Wasilewskiej, która ukończyła szkołę muzyczną, są samoukami. Nagrodzona przez Polskie Radio płyta jest pierwszą w dorobku Transkapeli. Zgodnie z zamierzeniami twórców, ma ona swój scenariusz i swoistą dramaturgię.

- Nagrywając ją, chcieliśmy przywołać dźwięki przeszłości, te, które odchodzą już w niepamięć i cienie wiejskich muzykantów z Karpat - mówi Robert Wasilewski.

Na koniec jednak etniczny charakter płyty zostaje zakłócony przez bardziej nowoczesne, softjazzowe brzmienia. To znak czasu...

Zespół, choć cieszy się uznaniem miłośników nurtu folkowego i krytyków muzycznych, w Szczytnie jest niemal zupełnie nieznany. Trudno w to uwierzyć, ale nawet nie zagrał tu koncertu dla większej publiczności.

- Po prostu jeszcze nikt nam tego nie zaproponował... Miło byłoby zaprezentować się szczycieńskiej publiczności - naszym rodzinom, sąsiadom i przyjaciołom... - mówią członkowie Transkapeli.

Ewa Kułakowska

2006.05.10