TYLKO JEDEN CHODNIK

Tylko jeden chodnik

Jeszcze przed świętami, część mieszkańców ul. Kochanowskiego skarżyła się w redakcji na wyrżnięcie drzew rosnących do niedawna przy tej ulicy. Dotyczyło to strony, do której przylega chodnik gruntowy. - Latem było przyjemnie spacerować w cieniu – wspomina z żalem pan Jerzy. Inna mieszkanka dodaje, że teraz ulica ogołocona z wiekowych roślin wygląda po prostu brzydko, niczym pustynia. Niestety, jak informuje nas ratusz, większość mieszkańców była za wycinką, no i stało się, bo mamy demokrację. Po robocie pozostały wzgórki na gruntowym chodniku, stanowiące resztki pni. To nie podoba się już wszystkim. Tym, którzy byli za i tym, którzy sprzeciwiali się ogołoceniu ulicy z drzew. Wszyscy też zgodnie twierdzą, że skoro już ich nie ma, to teraz łatwo byłoby wybudować nowy chodnik, na co zresztą mają nadzieję. Nowego chodnika jednak nie będzie. Zdaniem władz miasta przy ruchu, jaki panuje na tej ulicy, jeden chodnik wystarczy. Jeśli zaś chodzi o wystające pnie, to jak wyjaśnia nam Krystyna Lis, zastępczyni naczelnika Wydziału Gospodarki Miejskiej, na razie zostały one sfrezowane, aby zanadto nie wystawały. Wiosną wzgórki się zlikwiduje i posieje trawę. Nastąpią też ewentualne nasadzenia drzewek.

SUCHO - MOKRO

Cóż, na wzmiankowanej ulicy, skoro chodnika nie będzie, utrwali się podział na lepszych i gorszych, czyli tych, którzy mogą chodzić po chodniku brukowanym i na tych, którzy pod domami mają chodnik gruntowy. Choć ci z tej gorszej strony sami utwardzili sobie wejścia do domów, to jednak gdy pada, jak brnęli, tak będą brnąć w błocie i kałużach.

POWYBORCZE PORZĄDKI

Spacerując ulicami miasta pod koniec grudnia, rozglądaliśmy się za plakatami wyborczymi. Minął ustawowy termin ich usunięcia, więc chcieliśmy sprawdzić jak to ma się w naszej miejskiej rzeczywistości. Trzeba przyznać, że billboardy znikły z parkanów i ścian budynków, ale mniejsze plakaty nie za bardzo. Chodzi o słupy ogłoszeniowe, których w mieście mamy trzy. Pod sądem nie widać materiałów wyborczych, ale na pozostałych wiszą, choć mocno zakryte innymi ogłoszeniami. Co ciekawe, usuwane są też stelaże, na których znajdowały się wielkie billboardy, jak ten pod „Kauflandem”, choć sam w sobie nie jest przecież materiałem wyborczym. Dodajmy jeszcze, że przed wyborami dostawiono tam aż dwie nowe tablice elektroniczne. Obecnie jedna z nich została w ogóle wyłączona, a na drugiej przemyka kilka reklam, ale głównie wyświetlany jest dokładny czas. To akurat chwalą sobie przechodnie, bo objuczeni zakupami nie muszą zerkać na zegarek, czy sięgać po komórkę, aby sprawdzić, która godzina.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.