Są już wstępne plany wykorzystania budynku po byłej szkole podstawowej w Orzeszkach. Gmina chce tam organizować środowiskowy dom samopomocy. Jednak część mieszkańców twardo obstaje przy tym, żeby nadal służył on jako miejsce nauki ich dzieci.

Sporny budynek

WSTĘPNE ROZEZNANIE

Podstawówka w Orzeszkach została zamknięta z początkiem roku szkolnego 2005/2006. Dzieci z Orzeszek, Starego Suchorosa, Radostowa i Kiełbas uczęszczają obecnie do szkoły w pobliskim Klonie. Budynek od prawie dwóch lat praktycznie stoi pusty. Sporadycznie odbywają się w nim zebrania wiejskie. Do tej pory władze gminy Rozogi nie miały pomysłu na wykorzystanie obiektu. Niedawno pojawiła się idea, żeby zorganizować w nim

środowiskowy dom samopomocy.

- Na razie jesteśmy na etapie planów. Rozmawialiśmy na ten temat z radą sołecką i mieszkańcami, którzy ewentualnie byliby zainteresowani korzystaniem z tego typu placówki - mówi wójt Józef Zapert. Według wstępnego rozeznania przeprowadzonego przez rozoski ośrodek pomocy społecznej, chęć skorzystania ze środowiskowego domu samopomocy wyraziło około 40 osób, a więc niezbędne minimum przy organizowaniu tego typu placówek.

STOWARZYSZENIE WALCZY

Plany gminy kłócą się ze stanowiskiem części mieszkańców, którzy od początku nie potrafili pogodzić się z decyzją o zamknięciu szkoły. Przypomnijmy, że we wrześniu 2005 roku rodzice dzieci uczęszczających do podstawówki w Orzeszkach ostro protestowali przeciwko zamknięciu szkoły, posuwając się nawet do tego, że w pierwszych dniach nowego roku szkolnego nie posłali swoich pociech na lekcje do Klonu. Niedawno zawiązali oni stowarzyszenie, którego działalność ma na celu odzyskanie budynku po dawnej szkole i ponowne organizowanie w nim edukacji dzieci. Zrzesza ono około 30 osób. - W tej sprawie interweniowaliśmy już w urzędzie wojewódzkim i kuratorium oświaty. Pani kurator zapewniła nas, że jest gotowa wydać zgodę na funkcjonowanie szkoły - mówi Mieczysław Dzierlatka, radny z Orzeszek i zarazem członek stowarzyszenia. Według niego jedyną przeszkodą jest upór wójta Zaperta, który zamierza wykorzystać budynek do innych celów. Radny Dzierlatka powątpiewa w zasadność powołania do życia środowiskowego domu samopomocy. - W naszym powiecie działa już kilka tego typu placówek. Wątpię, żeby gminie udało się uzyskać zgodę na organizowanie ośrodka - uważa Mieczysław Dzierlatka. Radny obawia się, że niewykorzystywany budynek z czasem obróci się w ruinę.

SZANSA NA REMONT

Stan techniczny obiektu byłej szkoły niepokoi również sołtys Zofię Kosiorek.

- Dach zaczyna przeciekać, budynek po prostu niszczeje - mówi. Jednak w odróżnieniu od Dzierlatki pomysł z organizowaniem środowiskowego domu samopomocy uważa za trafiony. - Dzieci jest coraz mniej, natomiast osoby starsze, wymagające opieki były, są i będą - mówi Zofia Kosiorek. Jej zdaniem utworzenie ośrodka to w tej chwili jedyna szansa na to, żeby budynek doczekał się kapitalnego remontu. Wiele wskazuje na to, że spór wokół byłej szkoły może wkrótce wybuchnąć ze zdwojoną siłą. Mieczysław Dzierlatka zapowiada, że jeśli wójt nie odda budynku, rodzice mogą uciec się nawet do strajku i nie posłać swoich dzieci do szkoły pierwszego września.

Wojciech Kułakowski