Tegoroczne dni Święta Wielkanocnego mamy już za sobą. Religijne znaczenie owego święta jest oczywiste dla każdego katolika. Rozumiemy jego duchowe przesłanie. A jeśli nie wszystko zrozumieć potrafimy, lub czegoś nie wiemy, zawsze możemy dowiedzieć się o tym od księdza. W końcu po to, między innymi, są przedświąteczne rekolekcje.

Poświąteczne przemyśleniaZauważmy, że religijna celebra Świąt Wielkanocnych, poprzez wieki, obrosła całym zestawem obrządków i symboli mających swoje korzenie w ludowych tradycjach, niejednokrotnie pochodzących jeszcze z czasów pogańskich. Zastanówmy się zatem skąd pochodzą takie symbole jak wielkanocne jajko, zajączek lub baranek, a także co to takiego jest obyczaj zwany śmigus-dyngus. Zacznijmy od śmigusa-dyngusa, nazywanego w Polsce lanym poniedziałkiem. Śmigus i Dyngus, za dawnych, słowiańskich czasów, były to odrębne obyczaje, które czciły radość po odejściu zimy i pojawieniu się wiosny. Śmigus (od słowa śmigać) polegał na symbolicznym biciu witkami wierzbowymi po nogach i polewaniu się zimną wodą, co symbolizowało oczyszczenie. Dyngus (od niemieckiego słowa dingen, czyli wkupywać się) polegał na odwiedzinach znajomych i nieznajomych osób, które wykupywały się przed podwójnym laniem natychmiastowym poczęstunkiem i pisankami, jako prowiantem na dalszą drogę. Dzisiaj śmigus-dyngus stał się jednym obrządkiem, traktowanym jako zabawa ludowa. Ale nie zawsze tak było. W roku 1420 synod diecezji poznańskiej wydał ustawę przestrzegającą przed praktykami mającymi charakter grzeszny. O Dyngusie napisano tak: zabraniajcie, aby w drugie i trzecie święto wielkanocne mężczyźni kobiet, a kobiety mężczyzn nie ważyli się napastować o jaja i inne podarunki, co pospolicie nazywa się dyngować (…), ani do wody ciągnąć, bo swawole i dręczenie takie nie odbywa się bez grzechu śmiertelnego i obrazy imienia Boskiego. Współczesny lany poniedziałek jaki jest każdy widzi. Aczkolwiek są miejsca w Polsce, gdzie zdążyła powstać całkiem już nowa, obrzędowa tradycja. Takim miejscem jest miasteczko Kazimierz Dolny nad Wisłą, gdzie od około trzydziestu lat, w samo południe drugiego dnia Wielkanocy, wjeżdżają na zabytkowy rynek dwa bojowe wozy strażackie i bez opamiętania walą z armatek wodnych „po wsiech”.

Nie daj Boże, jeśli ktoś z mieszkańców zapomni o tradycji i zostawi otwarte okno.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.