FAŁSZYWY KONTROLER

We wtorek 9 maja do jednego ze sklepów spożywczych na terenie gminy Szczytno zadzwonił mężczyzna, który przedstawił się jako pracownik Kontroli Wewnętrznej z ministerstwa. Chciał wiedzieć, czy w sprzedaży są karty telefoniczne. Kiedy uzyskał odpowiedź twierdzącą, poinformował ekspedientkę, że towar jest wadliwy i trzeba go zniszczyć. Zaskoczona kobieta w pierwszej chwili nie wiedziała, jak zareagować. Kiedy jednak jej rozmówca kilka razy zagroził, że jeśli nie zastosuje się do polecenia, nie ominą jej sankcje finansowe, spełniła jego żądanie. Zgodnie z instrukcjami telefonującego, zdrapała z kart folię zabezpieczającą i podała mu ich kody. Potem zniszczyła karty. Mężczyzna zapewniał, że protokół zniszczenia niebawem trafi do sklepu i właściciel otrzyma zwrot pieniędzy. W ten sposób przepadło 17 kart o łącznej wartości 290 złotych. Mężczyźnie, który dzwonił do sklepu, grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności za oszustwo.

ŁATWOPALNE ŚMIECI

W piątek 12 maja na terenie centrum handlowego przy ulicy Żeromskiego w Szczytnie zapaliły się śmieci na stojącej tam przyczepie. Straty oszacowano na 100 złotych.

CUCHNĄCA ZGUBA

Niezbyt miło będą wspominać swoją nocną służbę z 10 na 11 maja szczycieńscy strażacy. Po północy musieli oni usuwać z ulicy Sienkiewicza resztki poubojowe przeznaczone do utylizacji zgubione przez przewożący je samochód. Cuchnący ładunek spowodował zagrożenie dla ruchu na długości ok. 400 m. Strażacy w aparatach chroniących drogi oddechowe zebrali nieczystości do foliowych worków.

NA ZNAK Z PIŁĄ

W środę 10 maja tuż przed północą na ulicy Wasińskiego policjanci z KPP w Szczytnie zatrzymali dwóch mężczyzn, którzy piłką do metalu usiłowali pociąć na części znak drogowy. Próba się jednak nie udała, na co wpływ miał pewnie stan sprawców. W chwili zatrzymania byli bowiem pijani. Marian S. lat 55 miał we krwi 3,15 promila alkoholu, a jego kolega, 40-letni Andrzej M. 2,81 promila. Mężczyznom przedstawiono zarzut kradzieży. Obaj przyznali się do winy i dobrowolnie poddali karze.

PODPALACZ W LASACH

Niemal każdego dnia w lasach na terenie Nadleśnictwa Spychowo płonie poszycie. Strażacy i leśnicy podejrzewają, że jest to skutek działalności podpalacza grasującego na tym obszarze. W poniedziałek 8 maja dał on o sobie znać aż trzy razy. Najpierw ok. godziny 13.30 zauważono płonące poszycie w okolicy Powałczyna, gmina Świętajno. Żywioł objął łącznie 0,8 ha ściółki w 70- i 40-letnim lesie sosnowym. Wkrótce potem pożar wybuchł w Kwiatuszkach Wielkich. Paliło się 0,4 ha poszycia. Tego samego dnia wieczorem gaszono pożar w lesie w Zawojkach. Tym razem ogień strawił jedynie 0,1 ha, nie powodując większych strat. Podpalacz nie próżnował także we wtorek 9 maja. Tym razem na teren przestępczej działalności wybrał rejon miejscowości Suchoros Nowy. Podpalił tam ściółkę w 12-letnim lesie sosnowym. Na szczęście żywioł nie spowodował poważniejszych szkód. Spaleniu uległo tylko 0,1 ha. Kolejne pożary w Nadleśnictwie Spychowo wybuchły w piątek 12 maja. Pierwszy zauważono przed godziną 8.00 w leśnictwie Spaliny. Paliło się 0,7 ha poszycia w 100-letnim lesie sosnowym. Drugi pożar wybuchł wieczorem na terenie leśnictwa Kopytko. Spłonęło 0,2 ha ściółki.

* * *

 

Pożary poszycia miały miejsce także w innych rejonach powiatu. W poniedziałek 8 maja w Grądach, gmina Dźwierzuty ogień zniszczył 0,3 ha ściółki w lesie świerkowym. Przyczyną było najprawdopodobniej podpalenie. We wtorek 9 maja na ulicy Ostrołęckiej w Szczytnie przy drodze spaliło się 0,4 ha poszycia. Dzień później pożar wybuchł w lesie sosnowym w Miłukach, gmina Pasym. Z kolei w sobotę 13 maja w Olszynach żywioł strawił 0,3 ha. Przyczyny nie ustalono.

NIESKUTECZNA RESOCJALIZACJA

Mizerny efekt przyniosła resocjalizacja w przypadku dwóch młodych Niemców, którzy wraz z grupą kolegów przebywali na terenie jednego z gospodarstw agroturystycznych w gminie Jedwabno. W ramach odbywania kary za drobne przestępstwa goście zza Odry pomagali w pracy właścicielom. W nocy 9 maja 16-letni Beniamin A. i 20-letni Jeaus S. zabrali mazdę należącą do gospodarzy i odjechali w nieznanym kierunku. Podróż trwała jednak tylko jeden dzień. Wprawdzie młodzieńcy zdołali dotrzeć aż do Gdańska, ale tam zabrakło im paliwa. Podczas postoju na parkingu zostali zatrzymali przez funkcjonariuszy gdańskiej policji. Przedstawiono im zarzut krótkotrwałego użycia pojazdu. Obaj przyznali się do winy. Młodszym zajmie się wkrótce Sąd Rodzinny, starszy dobrowolnie poddał się karze jednego roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata.

2006.05.17