Słynna liczba 13. Pechowa, czy szczęśliwa? Mamy rok 2013. To znakomita okazja, aby zastanowić się jak to właściwie jest z tą trzynastką. Osobiście mam uczucia mieszane. Z jednej strony najpoważniejszy wypadek w moim życiu – otwarte złamanie nogi, po którym kilka lat chodziłem o kulach, miał miejsce 13 grudnia (1987), z drugiej kilka niezwykle sympatycznych wydarzeń łączy się także z trzynastym dniem miesiąca. A co do grudnia, to jest tu jakieś szczególne fatum. Może to nie chodzi o trzynastkę, ale po prostu o pechowy miesiąc. Przypomnijmy, że także 13 grudnia gen. Wojciech Jaruzelski ogłosił stan wojenny. Był to rok 1981. Tymczasem piętnaście lat wcześniej (1966) Kasia Sobczyk z Czerwonymi Gitarami śpiewała optymistyczną piosenkę Ryszarda Poznakowskiego do tekstu Janusza Kondratowicza:

Trzynastego - nawet w grudniu jest wiosna…

Jeśli chodzi o 13 grudnia, to dodam, że jest to data urodzin jednej z najsympatyczniejszych mieszkanek Szczytna, mojej serdecznej przyjaciółki. Krysiu! Pozdrawiam. No i jak tu nie mieć mieszanych uczuć?

Wrócimy jeszcze do czasów współczesnych, ale najpierw prześledźmy jak to było z pechowością trzynastki przed wiekami.

Babilonia to państwo, które powstało, na terenie dzisiejszego Iraku około dziewiętnaście wieków przed naszą erą. I co się okazuje? Już w Babilonii trzynastkę uważano za pechową. Babilończycy dzielili rok na 12 miesięcy, a dzień i noc na dwanaście godzin. Także rozróżniali 12 znaków zodiaku. Dla Babilończyków liczba trzynaście oznaczała zamęt i wszelkie zło. Toteż podczas największego ichniego święta wybierano trzynastu ludzi, którzy mieli utożsamiać miejscowych bogów. Po zakończonych uroczystościach jednego z nich rytualnie uśmiercano, aby zachować uświęconą tradycją dwunastkę.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.