Najnowsza ekspozycja prezentowana w Muzeum Mazurskim powinna przyciągnąć nie tylko miłośników myślistwa, ale też i osoby, które nie przepadają za tą formą spędzania wolnego czasu. Dzięki zgromadzonym eksponatom można lepiej poznać i zrozumieć działalność kół łowieckich z terenu powiatu.

Najnowsza ekspozycja prezentowana w Muzeum Mazurskim powinna przycąšgnąć nie tylko miłosników myślistwa, ale też i osoby, które nie przepadają za tą formą spędzania wolnego czasu. Dzięki zgromadzonym eksponatom można lepiej poznać i zrozumieć działalność kół łowieckich z terenu powiatu.

Oko w oko z rogaczami

HODOWCY, NIE PRZEŚLADOWCY

Wielu osobom myślistwo kojarzy się tylko i wyłącznie z zabijaniem zwierząt dla rozrywki. Pogląd ten nie w pełni odpowiada prawdzie, o czym mogą się przekonać zwiedzający najnowszą wystawę w szczycieńskim muzeum, zatytułowaną "Efekt hodowlany zwierzyny uzyskany drogš selekcji samców". Otwarcie ekspozycji (15 lipca) poprzedził krótki występ sygnalistów myśliwskich, którzy nieco przybliżyli gościom atmosferę towarzyszącą polowaniom. O celu wystawy oraz o działalności kół łowieckich opowiadał zgromadzonym przewodniczący Rady Przyrody i Łowiectwa Powiatu Szczycieńskiego, Ryszard Żebrowski.

- Jako myśliwi nie jesteśmy prześladowcami zwierząt, ale hodowcami i dlatego chcemy hodować jak najlepszą zwierzynę - mówił.

Temu właśnie służy eliminowanie ze stad samców z wadami genetycznymi i chorych, których potomstwo byłoby słabe. Stąd na ekspozycji nie zabrakło okazów z widocznymi ułomnościami w postaci np. nieprawidłowo wykształconego poroża. Uwagę zwiedzających, wśród których byli także przedstawiciele zaprzyjaźnionych ze Szczytnem powiatów żywieckiego, wileńskiego oraz Bad Kreuznach w Niemczech, zwracały jednak imponujących rozmiarów trofea osobników na pierwszy rzut oka w pełni zdrowych.

- Są to okazy łowne, nieprzedstawiające cech selekcyjnych. Zostały one odstrzelone ze względu na swój wiek - tłumaczył "Kurkowi" Edward Machela z Koła Łowieckiego "Ryś" w Dźwierzutach. Pan Edward w czasie swojej łowieckiej kariery ustrzelił już 80 byków i 300 rogaczy.

Z OJCA NA SYNA

W trakcie wernisażu myśliwi szczegółowo opowiadali zwiedzającym o zdobytych trofeach, przybliżając okoliczności polowań, trudy tropienia zwierzyny i jej zwyczaje. W tym gronie znalazł się także Marek Adamski z koła "Rogacz" w Świętajnie. Myśliwską pasję odziedziczył po ojcu Józefie, który był nadleśniczym Nadleśnictwa Spychowo. Na ekspozycji poczesne miejsce zajmuje pozyskane przez niego w 1967 roku trofeum byka upolowanego w okolicach Raciboru.

- Ten okaz zdobywał medale nie tylko w kraju, ale i poza jego granicami, m.in. w Budapeszcie i Nowym Sadzie na Światowej Wystawie Łowieckiej - mówi z dumą o osiągnięciach ojca Marek Adamski.

Sam też może się poszczycić imponującym dorobkiem. Na wystawie znalazły się poroża kilkunastu upolowanych przez niego koziołków. Oprócz trofeów na ekspozycji można oglądać także akcesoria myśliwskie, dyplomy, pamiątki oraz kroniki Koła Łowieckiego "Ryś".

(łuk)

2006.07.19