Do małych Nart w gm. Jedwabno zjechała czołówka polityków LPR na czele z wicemarszałkiem sejmu Januszem Dobroszem. Podczas zorganizowanej tu konferencji prasowej zapewniali, że nie dopuszczą do tego, aby obywatele Niemiec przejmowali w majestacie prawa swoje dawne majątki. posłuchaj >>

Do małych Nart w gm. Jedwabno zjechała czołówka polityków LPR na czele z wicemarszałkiem sejmu Januszem Dobroszem. Podczas zorganizowanej tu konferencji prasowej zapewniali, że nie dopuszczą do tego, aby obywatele Niemiec przejmowali w majestacie prawa swoje dawne majątki.

Marszałek pod wiśnią

Roszczenia obywateli Niemiec wobec pozostawionego mienia na tzw. ziemiach odzyskanych i korzystne dla nich prawomocne już wyroki sądów polskich zaniepokoiły polityków współrządzącej w Polsce Ligi Polskich Rodzin. Przedstawieniu ich stanowiska miała służyć konferencja prasowa (13 czerwca br.), na miejsce której wybrali Narty, małą miejscowość w gminie Jedwabno, a konkretnie posesję rodziny Władysława i Władysławy Głowackich. Dwa lata temu Sąd Najwyższy orzekł, że prawowitym właścicielem nieruchomości zajmowanej przez Głowackich jest Agnes Trawny, obywatelka Niemiec, dawna mieszkanka Nart. Głowaccy, podobnie jak i Moskalikowie, których sprawa także dotyczy, są załamani, bo do 2008 roku muszą opuścić swoje domostwa.

Zaniepokojony jest też wójt Jedwabna. Obawia się, że jeśli do sądów trafią następne pozwy byłych mieszkańców gminy Jedwabno (może być ich nawet 70) i zapadną korzystne dla nich rozstrzygnięcia, to w przypadku, gdy dotyczyć to będzie majątków sprzedanych już przez skarb państwa w inne ręce, obowiązek wypłaty rekompensaty spadnie na gminę.

Wójt szacuje wartość jednego roszczenia średnio na 2 mln zł, podczas gdy roczne dochody własne gminy są niewiele wyższe. Gminie grozi bankructwo.

Politycy LPR uważają to za skandal i rzucają ostre oskarżenia.

- W całej tej tragedii naszego państwa udział mają polskie władze publiczne, kolejne rządy, Trybunał Konstytucyjny i polski sąd, który podjął w tej konkretnie sprawie haniebne, niesprawiedliwe i niezgodne z polskimi ustawami orzeczenie - mówił do przybyłych dziennikarzy wicemarszałek Dobrosz.

Według niego można było tej sytuacji zapobiec, gdyby w roku 1998 Trybunał Konstytucyjny nie zakwestionował przyjętej przez parlament ustawy o bezpośrednim przekształceniu prawa wieczystego użytkowania w prawo własności.

- Gdyby ustawa weszła w życie, to wiele sytuacji byśmy uniknęli, bo nawet głupi sąd, choć to polski sąd, brałby pod uwagę to, że jest wpis w księdze wieczystej - przekonywał marszałek Dobrosz, nie wykluczając postawienia przed Trybunałem Stanu osób publicznych, które do tego się przyczyniły.

- W Nartach odbywa się kolejne polskie Westerplatte - wtórował marszałkowi wiceminister oświaty i jednocześnie szef klubu parlamentarnego LPR Mirosław Orzechowski. - Sytuacja ta dowodzi, że polskie państwo znów nie przygotowało nas do ekspansji niemieckiej.

Poseł z Opolszczyzny Marek Kawa apelował z kolei do polskich sądów i władz, aby się obudziły. - Już niebawem obszar Polski będzie podziurawiony niemieckimi kulami w sensie własności - ostrzegał.

Antyniemieckich akcentów nie zabrakło też w wypowiedzi europosła Sylwestra Chruszcza, który stwierdził, że dla państwa Głowackich i Moskalików druga wojna światowa jeszcze się nie skończyła.

Politycy LPR zapewniali jednym głosem, że nie dopuszczą do wysiedlenia polskich rodzin z ich miejsc zamieszkania. Będą zabiegać o to, aby władze państwa przekonały rząd niemiecki do wzięcia na siebie całego ciężaru wszystkich roszczeń. - Z drugiej strony należy wykorzystać wszystkie instrumenty prawne - mówił marszałek. - Jakie konkretnie? - pytali dziennikarze. - Porozmawiam z ministrem sprawiedliwości. Trzeba szukać kruczków formalno-prawnych. Tak, jak to robi strona niemiecka. Może uda się doprowadzić do kolejnej rewizji nadzwyczajnej - odpowiadał Dobrosz.

Czy rząd polski przejmie na siebie zobowiązania finansowe, które spadną na samorządy w przypadku prawomocnych decyzji sądów uznających słuszność roszczeń niemieckich obywateli? - dociekał „Kurek”. - To jest czarny scenariusz. Absolutnie takiego rozwiązania nie dopuszczam - odpowiedział marszałek.

Obecne na konferencji rodziny Głowackich i Moskalików były podbudowane wypowiedziani polityków LPR. - Wierzę, że oni nam pomogą i nie dopuszczą do wykonania wyroków sądowych - tryskał optymizmem Władysław Głowacki.

(olan/ Fot A. Olszewski)

TO PROPAGANDA POLITYCZNA

Ciekawi byliśmy, co o wypowiedziach polityków LPR sądzi prezes Sądu Rejonowego w Szczytnie Leszek Bil. Oto jego wypowiedź:

- Sądy, wydając orzeczenia, nie biorą absolutnie pod uwagę obywatelstwa żadnej ze stron. W tej konkretnie sprawie istotne są zapisy ustawy o gospodarowaniu terenami w miastach i osiedlach, i innych aktów prawnych z lat 60-tych i 70-tych ubiegłego wieku. Politycy biorący udział w konferencji uprawiają czystą propagandę polityczną, wykazując się ignorancją prawa oraz instrumentalnym wykorzystywaniem emocji i fobii narodowych. Bardzo przykre jest to, że osoby pełniące wysokie funkcje państwowe niszczą wizerunek wymiaru sprawiedliwości. Używanie niektórych sformułowań, które padły na konferencji prasowej w Nartach, jest skandaliczne, jeśli przyjmuje się standardy demokratycznego państwa prawa.

(o)