Droga Przyjaciółko "Kurka",

nie pamiętam dokładnie, kiedy to było, może osiem, może dziesięć lat temu, ale wtedy po raz pierwszy zobaczyłem grupki uczniów ze szkół błądzące przydrożnymi rowami z patykami w ręku, namiętnie tropiące wszelkie odpadki znajdujące się na ich drodze. Pamiętam też moje święte oburzenie, którego przyczyną było to, że najczęściej śmiecą dorośli, a młodzież musi po nich sprzątać.

Obecnie moje oburzenie jest trochę mniejsze, bo jeżeli młodzież nie posprząta - to kto? Owszem, zdarzyło mi się widzieć wędkarzy sprzątających okolice swoich pomostów, do których mocują łódki, ale grzybiarza niosącego dodatkową torbę na papiery czy opakowania po napojach spotkałem w lesie tylko jednego. A gdy go o to zagadnąłem - miał minę dość niewyraźną, tak jakby sprzątanie lasu było czymś krępującym, prawie wstydliwym.

Trzeba przyznać, że struktura śmieciarzy się w ostatnich latach zmieniła. Teraz dominują indywidualni, chyłkiem rzucający za siebie foliową torbę z opakowaniami po piwie w puszkach czy przysmaku śniadaniowym, i są to zazwyczaj weekendowi wczasowicze niemający co zrobić z uzbieranymi w czasie wypoczynku śmieciami. Są na tyle nierozgarnięci, że nie przyjdzie im do głowy, aby worek z odpadkami postawić po prostu na brzegu szosy czy w okolicach przystanku autobusowego. Prędzej czy później trafiłby on z pewnością na przyczepę traktora, którym odpowiednia ekipa jeździ właśnie w celu ich sprzątania.

Najgorsi są turyści zdający sobie sprawę, że śmiecić w lesie nie należy. Ci zazwyczaj uchylają nieco drzwi swojego pędzącego eleganckiego samochodu, ciskają torbę z odpadkami na skraj lasu, rozglądając się przy tym uważnie, czy nikt ich na tym przestępstwie nie przyłapał.

Tu chciałbym wtrącić, Droga Przyjaciółko, małą dygresję. Co zrobić z odpadkami - to częsty temat rozmów przy ogniskach czy grillach. Sam nierzadko w takich rozmowach biorę udział. Otóż, najwłaściwszym sposobem postępowania wydaje się być segregowanie odpadków do odpowiednich toreb, a następnie podrzucanie ich nocą do kolorowych pojemników ustawionych na podwórkach najbliższego miasta. Dlaczego nocą? Bo najczęściej lokatorzy blokowisk przepędzają biednych letników ze swoich podwórek. Apeluję więc do nich, miejcież trochę litości. Coś przecież z tymi odpadkami trzeba zrobić. Stanowczo odradzam jednak palenia śmieci w ogniskach. "Smród" po spalonym pojemniku plastykowym będzie krążył w atmosferze jeszcze bardzo długo. Również zakopanie owych pojemników w dołach niewiele zmienia, gdyż będą one tam tkwiły całe wieki. Bo w ogóle, Droga Przyjaciółko, o odpadkach należy zacząć myśleć w momencie robienia zakupów. Wybierać towary w opakowaniach, które ulegają biodegradacji, a więc papierowe, kartonowe, butelki szklane. A przede wszystkim nie rzucać ich byle gdzie, nawet gdybyśmy mieli zawieźć je z powrotem do swojego miejsca zamieszkania.

Nie patrzmy też drwiącym wzrokiem na błądzących po obrzeżach lasu młodych ludzi. Nie przyniesie też nam wstydu dodatkowa torba na śmieci zabrana ze sobą na tegoroczne obfite grzybobranie. To przecież nieważne, że to nie my wyrzuciliśmy przed chwilą puszkę po piwie, folię po batoniku czy "sreberko", w które starannie opakował czekoladę miejscowy świstak.

Pozdrowienia

Marek Teschke

2006.09.06