Stosunkowo często możemy oglądać w telewizji rozrywkowe programy nazywane kabaretowymi. Co do owego nazewnictwa, to uważam je za nadużycie. Nie każda sceniczna, czy telewizyjna rozrywka jest kabaretem.

Kabarety dawniej i dziś

Wygłup zawsze będzie wygłupem, a żart kabaretowy powinien mieć z założenia jakieś tam intelektualne podłoże. Oczywiście nie zamierzam uogólniać mojego wrednego zapatrywania na współczesny, telewizyjny kabaret. Pośród wykonawców i autorów są przecież także postacie, które gwarantują kontynuację dawnych, dobrych tradycji. Choćby Artur Andrus, czy Piotr Bałtroczyk. Ale co do reszty „gwiazd”…

Nasuwa mi się pewne skojarzenie muzyczne. Moi stali czytelnicy wiedzą, że jestem miłośnikiem tradycyjnego jazzu. Otóż w tej muzyce wyróżniamy dwa podstawowe nurty - dixieland i swing. Ten pierwszy oznacza równoczesną improwizację grupy muzyków. Każdy gra po swojemu, byle w ramach obowiązującej frazy. Muzyczna improwizacja, w której wszyscy są równi. Natomiast swing polega na tym, że jest jeden lider (na ogół jakiś słynny jazzman), który popisuje się wirtuozerią. Pozostali muzycy pracują na niego, zapewniając stosowne tło muzyczne. Otóż wydaje mi się, że w sztuce kabaretowej, po długiej epoce swingu, nastąpił okres dixielandu. Dzisiaj grupki niby aktorskie odgrywają zbiorowe scenki, wygłaszając teksty napisane przez swoich kolegów. A przecież jeszcze niedawno bywało inaczej. Na scenę wychodził Ktoś (przez duże K) i mówił, a czasem także śpiewał własny tekst dowcipnie komentując rzeczywistość. Przypomnijmy kilku mistrzów. Przede wszystkim Jonasz Kofta. Sam na scenie przez półtorej godziny. Mówił i śpiewał. Tak, że nie można było się oderwać. Podobnie Wojciech Młynarski, albo Stanisław Tym. Z tą różnicą, że Tym nie śpiewał. Za to gadał chyba najbardziej dowcipnie z tych mistrzów, których zapamiętałem. Dorzućmy jeszcze do owego grona wykonawców nieco młodszych, czyli Tadzia Drozdę (piszę tak poufale, bo zdarzało nam się pracować wspólnie) oraz Marcina Dańca. Tutaj niestety dodam, że uwielbiam słuchać wyłącznie dańcowe monologi. Co do jego umiejętności śpiewania mam niejakie wątpliwości.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.