Najnowsza wystawa w Muzeum Mazurskim przenosi zwiedzających w czasy, gdy popularne były czyny społeczne, większość produktów kupowało się na kartki, a podczas pochodów pierwszomajowych ulicami miasta ciągnęły delegacje zakładów, po których dziś pozostały jedynie kroniki i wypłowiałe sztandary.

Dyskretny czar PRL-u

LEKCJA HISTORII NAJNOWSZEJ

Ekspozycja zatytułowana "Nabytki Muzeum Mazurskiego w Szczytnie" przywołuje epokę, którą jedni wspominają z większym, inni z mniejszym sentymentem. Z pewnością jednak dla najmłodszych szczytnian obejrzenie wystawy to niezapomniana lekcja najnowszej historii miasta. W muzealnych salach znalazły się przedmioty dokumentujące życie społeczne i kulturalne Szczytna po 1945 roku. Są to przede wszystkim kroniki największych w tamtym okresie zakładów produkcyjno-przemysłowych - "Lenpolu" i "Unimy" oraz przedmioty codziennego użytku podarowane muzeum przez osoby prywatne. Pokaźną kolekcję stanowią też sztandary nieistniejących już dziś instytucji. Poza symbolami dwóch wymienionych zakładów, na ekspozycji znalazły się też sztandary m.in. ZBOWiD-u, roszarni, Szkoły Podstawowej nr 1 czy ZSL-u.

Otwierając wystawę (9 czerwca), kustosz Muzeum Mazurskiego Monika Ostaszewska-Symonowicz przypomniała, że za czasów PRL-u w funkcjonujących na terenie miasta zakładach pracowała większość mieszkańców.

- Instytucje te miały bardzo rozbudowaną sferę socjalną i w związku z tym nie skupiały się tylko na produkcji, ale także prowadziły działalność kulturalną i społeczną - podkreślała szefowa szczycieńskiego muzeum.

AUTOGRAF GIERKA

Z kart zachowanych dokumentów można wyczytać, że przy zakładach pracy funkcjonowały orkiestry, zespoły muzyczne, a nawet grupy teatralne. Ciekawostką ekspozycji jest autograf Edwarda Gierka umieszczony w kronice "Unimy". Ówczesny pierwszy sekretarz KC PZPR odwiedził Szczytno z okazji otwarcia zakładu. Dokonując wpisu w kronice, życzył załodze "szybkiego dojścia do celowej produkcji". Zachowała się też lista pracowników, którzy jako ostatni pożegnali się z kończącą w 1992 roku działalność "Unimą". W dokumentach z tamtych czasów znalazły też odbicie wydarzenia roku 1980. Kronikarz "Lenpolu" protesty robotnicze na Wybrzeżu tłumaczył niezadowoleniem z działalności rządu i polityki prowadzonej przez przywódców partii w latach 70. Z kroniki można też wyczytać o powstaniu zakładowej "Solidarności". Największym bodaj zainteresowaniem zwiedzających cieszyły się pamiątki po Szkole Podstawowej nr 1, która po reformie oświatowej przestała istnieć, a w jej miejsce powołano do życia Gimnazjum nr 1. Na zdjęciach w szkolnych kronikach wielu odnajdywało siebie, swoich bliskich, przyjaciół i znajomych. Pamiątki po "jedynce" oraz zlikwidowanych już przedszkolach dają wyobrażenie o tym, jak na przestrzeni dziesięcioleci funkcjonowała oświata i jaki wpływ na nią wywierała peerelowska rzeczywistość. Dziś o większości obchodzonych wtedy świąt czy uroczystości, np. z okazji rocznicy rewolucji październikowej, nikt już nie pamięta. Klimat minionej epoki przywołują również zgromadzone na wystawie przedmioty codziennego użytku, takie jak choćby wyroby ceramiczne, szklane butelki po mleku czy po oranżadzie czy kultowy już niemal syfon. O tym, jak wyglądało życie kulturalno-społeczne i jak na przestrzeni dziesięcioleci zmieniały się mody, można się przekonać, oglądając dostępne na ekspozycji roczniki "Przekroju" z lat 40., 50., 60. i 70. Niektórzy zwiedzający wystawę zastanawiali się, dlaczego nie znalazły się na niej pamiątki po innych funkcjonujących niegdyś w mieście zakładach czy instytucjach. Do muzeum nie trafiły dotąd dokumenty po zlikwidowanej SP nr 4 czy ""Społem", które niedawno przeszło reorganizację i stało się oddziałem podległym olsztyńskiej centrali.

(łuk)

2006.06.14