Jacek Szewczak nie miał sobie równych podczas Mistrzostw Polski w Ju-Jitsu, które w miniony weekend odbyły się w Mysłowicach. Pracownik WSPol. okazał się najlepszy w kategorii 94 kg.

Dieta dla czempiona

- Chyba pierwszy raz w Polsce wystartowało aż tylu zawodników w mojej kategorii - mówi świeżo upieczony mistrz. Tym razem, zanim w walce finałowej Szewczak pokonał Andrzeja Borowca (Sosnowiec), musiał na macie stawać trzykrotnie. W ostatnim pojedynku szczytnianin szybko wyszedł na prowadzenie i potem kontrolował rozwój wypadków. Wygrał 13:3. - Nie spodziewałem się, że tak łatwo pójdzie - tłumaczy "Kurkowi" złoty medalista. Kilka tygodni wcześniej obaj panowie spotkali się podczas Challenge Cup w Szwecji i tam walka była niezwykle wyrównana. Szewczak wygrał wówczas w samej końcówce. W tamtej imprezie szczytnianin zajął drugie miejsce. W pojedynku o zwycięstwo uległ rosyjskiemu Mistrzowi Europy 1:5. - Losy ważyły się do końca. Gdybym rzucił rywala i złapał w trzymanie, doprowadziłbym do remisu - wspomina Jacek Szewczak.

W ostatnim czasie nasz zawodnik startował także w Challenge Cup w niemieckim Hanau. Tam uplasował się na 3. pozycji.

Przed Szewczakiem kolejna impreza - Mistrzostwa Świata w Rotterdamie. I kolejne, dodatkowe, wyzwanie. Ma w nich bowiem wystartować w kategorii... 77 kg. Do reprezentowania Polski w kategorii 94 kg wytypowano bowiem jego brata, Tomasza.

- Muszę zbić 12 kg - tłumaczy Szewczak. - Nie podjąłbym się tego, ale namówił mnie kolega, który dzięki specjalnej diecie zrzucił w krótkim czasie 10 kg.

Jak zdradził nam nasz mistrz, w ciągu ostatniego tygodnia pozbył się już 4 kg. Rywalizacja w Holandii zaczyna się 17 listopada...

(gp)

2006.10.25