Dialog to stowarzyszenie, które kilka miesięcy temu powołały do życia osoby popierające politykę burmistrza Pawła Bielinowicza. Komitet wyborczy pod tą samą nazwą idzie teraz do wyborów na czele ze swoim liderem.

Dialog z burmistrzem

OSTRE CZTERY LATA

Mijająca kadencja dała się mocno we znaki Pawłowi Bielinowiczowi. Między nim a radnymi nieustannie dochodziło do ostrych spięć. W końcówce kadencji większość członków rady była w opozycji do jego polityki. Bielinowicz uważa, że to skutek reformy ustroju samorządowego.

- Po raz pierwszy burmistrza wybierali mieszkańcy jako swego reprezentanta niezależnego od rady. Tymczasem wielu radnych żyło stylem pracy z poprzednich kadencji, kiedy szef urzędu był ich zakładnikiem - tłumaczy.

Mimo że swoją niezależną pozycję musiał, jak to określa, "ciężko wyrąbywać", z osiągnięć minionej kadencji jest zadowolony.

- Przyjęty w 2002 r. plan społeczno-gospodarczy został zrealizowany, a Szczytno w wojewódzkim rankingu miast najbardziej proinwestycyjnych awansowało ostatecznie z 13. na 6. pozycję - mówi z satysfakcją. Do sukcesów zalicza także posiadanie gotowych już projektów inwestycyjnych, na realizację których będzie można uzyskać fundusze z Unii Europejskiej. - Kiedy przychodziłem do urzędu, półki z projektami były puste. Leżał tylko jeden - na budowę amfiteatru, za który miasto zapłaciło 100 tys. zł. Należało go jednak wyrzucić do kosza, bo był już nieaktualny.

Niesmak u wielu mieszkańców budziły ciągłe swary i kłótnie w radzie miejskiej. Część szczytnian z zażenowaniem przyjmowała decyzje radnych, upokarzające burmistrza, jak np. obcięcie mu poborów czy ograniczenie sposobu korzystania z samochodu służbowego. Z drugiej strony wiele osób irytowało to, że burmistrz nie potrafi znaleźć wspólnego języka z opozycją. Dobra okazja do rozwiązania tego problemu pojawiła się w połowie kadencji, kiedy bardzo prawdopodobnym była nominacja na wiceburmistrza głównego oponenta Bielinowicza, Henryka Żuchowskiego.

- Byłby to podstawowy błąd w sztuce zarządzania. Pracownicy Urzędu Miejskiego mogliby mieć problem z rozstrzygnięciem, kto jest ich szefem, obecny czy poprzedni burmistrz - uzasadnia Bielinowicz.

Wzajemna niechęć obu polityków skłania do przypuszczeń, że w przypadku, gdy zasiądą ponownie w ratuszowych ławach, będziemy mieli do czynienia z "powtórką z rozrywki". Może warto więc, aby za namową Adama Krzyśkowa byli burmistrzowie Szczytna przeszli już do historii miasta?

- O tym, kto zejdzie ze sceny politycznej zadecydują mieszkańcy - odpowiada Bielinowicz i radzi im, by głosując na swojego kandydata na burmistrza, równocześnie oddawali głos na radnych, którzy się z jego programem utożsamiają. - To najlepszy sposób na uniknięcie sytuacji, w której burmistrz ma słabe zaplecze polityczne.

Niedawne wydarzenia pokazują jednak, że nie do końca można się z tym stwierdzeniem zgodzić.

Zaplecze obecnego burmistrza na początku kadencji liczyło pięcioro radnych, na końcu ostało się ich tylko dwoje.

- Nie potrafię ludzi kupować za mniejsze lub większe przesunięcia w budżecie - tłumaczy odejście swoich radnych.

Większym ciosem dla niego była decyzja najbliższego współpracownika - wiceburmistrz Górskiej, która zdecydowała się kandydować w nadchodzących wyborach na burmistrza miasta z rekomendacją PSL-u. To zadecydowało o tym, że Dialog postanowił nie blokować swoich list z ludowcami, chociaż takie były plany.

- Jeśli najbliższa osoba zdradza i przechodzi do innego obozu politycznego, nie godzi się zawierać z nim porozumienia - tłumaczy Bielinowicz. Jego ugrupowanie ostatecznie zblokowało swoje listy ze Wspólnotą Samorządową, PiS-em i Samoobroną.

PRYWATA TU, PRYWATA TAM

Podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej Bielinowicz zarzucił radnym opozycji uprawianie prywaty. Była to jego reakcja na ich odmowę przystąpienia przez miasto do sporządzenia planu zagospodarowania przestrzennego ulicy Wileńskiej i jej okolic. Radni stanęli murem za swoim kolegą Tadeuszem Tomaszewskim, który kupił tam niedawno działkę za ok. 0,5 mln zł i zapowiedział, że nie dopuści do tego, aby burmistrz projekt uchwały przeforsował.

Jeszcze większym przejawem prywaty dla wielu mieszkańców była modernizacja ulicy Pola, przy której stoi firma należąca m.in. do tego samego radnego. Koszt inwestycji sięgający 1,5 mln zł po połowie pokryły samorządy miejski i powiatowy.

Dlaczego burmistrz zgodził się przeznaczyć tak olbrzymie pieniądze na remont peryferyjnej drogi?

- Był wyraźny lobbing starostwa w sprawie tej ulicy, ono dawało połowę pieniędzy konkretnie na ten cel. Szkoda było ich nie wykorzystać - tłumaczy Bielinowicz.

NIECH WALNIE PIĘŚCIĄ W STÓŁ

Dialog wystawi swoich kandydatów do rad miejskiej i powiatowej. Liderami list w mieście będą burmistrz Paweł Bielinowicz, radni Robert Siudak i Monika Hausman-Pniewska oraz Marian Sawko, były dyrektor PZU. Wśród kandydatów są jeszcze m.in. Joanna Ziółek - właścicielka hotelu "Krystyna", Marcin Bielinowicz - syn burmistrza, Henryk Hańczaruk i Stanisław Jońca - byli dyrektorzy PKO i Wodrolu, Monika Ostaszewska-Symonowicz - kierownik muzeum oraz Wiesława Enerlich-Kozioł, kandydatka na burmistrza sprzed czterech lat. Jej mąż, Władysław Kozioł, otwiera listę kandydatów do rady powiatu z okręgu miejskiego.

W minioną niedzielę w MDK-u miała miejsce oficjalna prezentacja programu wyborczego i kandydatów Dialogu. Próby rekomendacji Pawła Bielinowicza na burmistrza podjęła się Wiesława Enerlich-Kozioł.

- Pan Paweł jest człowiekiem wielkiego serca, może nazbyt spokojnym. Czasami trzeba być takim z jajem, walnąć pięścią w stół i tupnąć nogą - radziła Bielinowiczowi, jak ma postępować w przypadku ponownego wyboru na burmistrza.

Andrzej Olszewski

2006.11.08