Czarne chmury zawisły nad gminą Jedwabno. Wszystko z powodu śledztwa wszczętego przez olsztyński Urząd Kontroli Skarbowej w sprawie podejrzenia niezgodnego z przeznaczeniem wykorzystania dotacji przez stowarzyszenie Helper, które prowadzi w Jedwabnie środowiskowy dom samopomocy. Jeżeli sprawdzi się najgorszy scenariusz, samorządowi grozi zwrot nawet 5,5 mln złotych.

Czy gmina zwróci 5,5 miliona?
Oficjalne otwarcie Środowiskowego Domu Samopomocy w Jedwabnie miało miejsce w październiku 2014 r., a symbolicznego przecięcia wstęgi dokonali ówczesny wojewoda Marian Podziewski (z lewej) i były wójt gminy Jedwabno Krzysztof Otulakowski

ŚLEDZTWO URZĘDU KONTROLI SKARBOWEJ

Na początku października Urząd Kontroli Skarbowej w Olsztynie wszczął śledztwo w sprawie podejrzenia niezgodnego z przeznaczeniem wykorzystania przez stowarzyszenie Helper dotacji na remonty oraz wyposażenie kilku środowiskowych domów samopomocy na terenie województwa warmińsko – mazurskiego, w tym w Jedwabnie. Miało się to odbywać m.in. poprzez nierzetelnie wystawiane faktury. Chodzi o łączną kwotę 39,7 mln złotych. Samorządy przekazywały te środki stowarzyszeniu w latach 2010 – 2014. Jeśli śledztwo UKS potwierdzi podejrzenia, gminom grożą poważne konsekwencje finansowe. Wojewoda będzie mógł wystąpić do nich o zwrot przekazanych Helperowi dotacji na remonty i wyposażenie placówek. Teoretycznie samorządy mogłyby wystąpić o zwrot pieniędzy do stowarzyszenia, ale nie posiada ono dużego majątku. Budynki, w których działają domy samopomocy, tak jak ma to miejsce w przypadku Jedwabna, są własnością gmin, a Helper jedynie je dzierżawi.

GROŹBA BOLESNYCH KONSEKWENCJI

W przypadku gminy Jedwabno w grę wchodzi łączna kwota nawet do 5,5 mln złotych, z czego prawie 4,5 mln to środki przeznaczone na wydatki remontowo-budowlane na adaptację ŚDS w Jedwabnie w latach 2012-2014. Wójt Sławomir Ambroziak nie kryje, że gdyby doszło do zwrotu dotacji, odbiłoby się to bardzo boleśnie na samorządowych finansach. Oznaczałoby to zastopowanie inwestycji na 2 – 4 lata oraz konieczność zaciągnięcia kredytu, a tym samym zwiększenie zadłużenia, które od początku kadencji udało się obniżyć z 8,3 mln zł do 5,8 mln. – To dla nas ogromny problem – przyznaje wójt. Przy okazji zauważa, że jeśli podejrzenia UKS-u się potwierdzą, to odpowiedzialność powinny ponieść nie tylko samorządy, ale i Urząd Wojewódzki, który za ich pośrednictwem udzielał Helperowi dotacji.

CO NA TO EKSWÓJT?

Do przekazania Helperowi dotacji i ewentualnych nieprawidłowości miało dojść w czasie, kiedy urząd wójta gminy Jedwabno sprawował Krzysztof Otulakowski.

Zapewnia on, że wydatkowanie dotacji przekazywanych gminie przez wojewodę było sprawdzane w sposób określony przepisami prawa i umową na realizację zadań zleconych. Ponadto kontrole prowadzone przez wojewodę i firmę zewnętrzną nie wykazały nieprawidłowości. Czy w związku z groźbą zwrotu przez gminę kilku milionów złotych nie ma sobie nic do zarzucenia? - Na przykład co? To, że taki dom pomocy powstał w gminie Jedwabno? Że ma ona wyposażony i wyremontowany zniszczony budynek? A może to, że do tej pory uzyskało i uzyskuje tam pomoc wiele potrzebujących wsparcia i pomocy osób? - zastanawia się Otulakowski, licząc, że w toku śledztwa wszystko zostanie szybko wyjaśnione.

Z kolei Tomasz Kaczmarek, dyrektor ds. organizacyjnych Helpera, w wypowiedziach prasowych zapewnia, że stowarzyszenie nie ma sobie niczego do zarzucenia i nie doszło do naruszenia prawa. Przypomina też, że postępowanie kontrolne UKS-u toczy się już od półtora roku. Jak mówi, członkowie Helpera ze spokojem czekają na wnioski końcowe, aby móc się do nich odnieść.

PROKURATURA TEŻ BADA

Niezależnie od postępowania prowadzonego przez UKS, w sprawie Helpera od wielu miesięcy toczy się również śledztwo w Prokuraturze Regionalnej w Białymstoku. Dotyczy ono doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w kwocie blisko 12 mln zł pochodzących z dotacji wojewody na remonty i adaptację pięciu ŚDS-ów prowadzonych przez to stowarzyszenie w latach 2012 – 2014. Jak informuje nas zastępca prokuratora regionalnego w Białymstoku Bożena Kiszło, na razie trudno przewidzieć moment jego zakończenia. W jego dotychczasowym toku zgromadzono obszerny materiał dowodowy w postaci dokumentów, przeprowadzono liczne czynności przesłuchań świadków, oględzin, analiz, uzyskano opinie ze zleconych ekspertyz – czytamy w piśmie nadesłanym przez zastępcę prokuratora regionalnego.

Ewa Kułakowska

KOMUNIKAT

Z powodu błędu technicznego część artykułu nie została opublikowana w papierowej wersji gazety.
Czytelników za to uchybienie przepraszamy i równocześnie informujemy, że brakujący fragment ukaże się w kolejnym wydaniu „Kurka”.