O podatkach raz jeszcze

O PODATKACH RAZ JESZCZE

Piszemy ostatnio sporo o pieniądzach, szczególnie o tych, które chcemy odzyskać od urzędu skarbowego i - choć rzecz jasna, pieniądze szczęścia nie dają, jednak jest to temat aktualny i gorący.

NOWA USTAWA O ZWROCIE VAT

Pytacie mnie Państwo, czy kupując materiały budowlane, konieczny jest na fakturze numer PKWiU (tj. Polska Klasyfikacja Wyrobów i Usług), czy Urząd Skarbowy może żądać tych numerów i od tego uzależnić zwrot Vat? Otóż nie musimy posiadać faktur Vat z numerami PKWiU, aby starać się o zwrot podatku, a sprzedawca nie ma obowiązku - chociaż może - umieszczać tych numerów na fakturze przy sprzedaży opodatkowanej stawką 22% (rozporządzenie Ministra Finansów z 25 maja 2005 r.). Konkluzja jest taka: faktury muszą być czytelne i kompletne, a my pilnujmy żeby zawierały pełną nazwę towaru, a nie niezrozumiałe dla laika fachowe symbole, zastępujące np. nazwę cementu. Pamiętajmy, że urząd może uznać, że faktura zawierająca niedookreślone pozycje nie jest fakturą w rozumieniu ustawy o zwrocie Vat, ponieważ nie spełnia wymogów formalnych. Nie może jednak tego zrobić z powodu braku numerów PKWiU dla pozycji opodatkowanych stawką 22%.

Jest jeszcze jedna ważna sprawa: zanim złożymy wniosek sprawdźmy - aby nie było wpadki - czy prawidłowo wpisaliśmy NIP, dane nasze i współmałżonka, czy dane adresowe są aktualne, czy wpisaliśmy datę zakończenia inwestycji, czy dołączyliśmy wszystkie faktury, czy nie ma błędów rachunkowych, wreszcie - czy podpisaliśmy się na wniosku.

Z powodu braków w tych prostych rzeczach wiele wniosków nie może być rozpatrzonych i procedura zwrotu pieniędzy niepotrzebnie się przedłuża.

POMYSŁY MINISTERSTWA FINANSÓW

W tej chwili sytuacja wygląda tak, że sprzedając mieszkanie przed upływem pięciu lat od jego kupna, płacimy dziesięcioprocentowy, zryczałtowany podatek, a pomysł jest taki, byśmy w takich samych okolicznościach od 1 stycznia 2007 r. zamiast 10% płacili 19% podatku od różnicy pomiędzy ceną zakupu a sprzedaży mieszkania - czyli byłby to w praktyce podatek od zysku. Zdaniem Ministerstwa Finansów, ma to ograniczyć spekulacje na pierwotnym rynku mieszkaniowym, gdzie cały czas popyt jest o niebo większy niż podaż i wielu spekulantów robi kokosowe interesy, kupując mieszkania już na etapie dziury w ziemi lub wręcz pozwolenia na budowę - mając cynk o świetnych lokalizacjach. W konsekwencji, gdy dom już stoi, okazuje się, że mieszkanie można kupić już tylko z drugiej ręki, płacąc kilkadziesiąt procent więcej niż u developera. Prawdopodobnie problem ten dotyczy głównie większych miast, np. w Warszawie w ścisłym centrum powstanie w tym roku tylko jeden budynek mieszkalny, ale problem zostać może rozwiązany na zasadzie odpowiedzialności zbiorowej: jeden nabroił, płacić muszą wszyscy.

Mam nadzieję, że darują mi Państwo, iż pozornie w tym tekście nie ma zbyt wielu optymistycznych akcentów, jednak czytajmy go trochę między wierszami, a wtedy co najmniej jeden wniosek jest pewny: należy dmuchać na zimne, albo - jak kto woli - strzeżonego Pan Bóg strzeże.

Beata Koralewska

2006.05.03