Ponad 10% gospodarstw w gminie Rozogi nie ma jeszcze podpisanych umów na wywóz nieczystości. Ci, którzy się ociągają, są wzywani do przestrzegania prawa pod groźbą otrzymania mandatu karnego. – To szantaż – protestuje radny Dzierlatka.

Bunt radnego

POUCZANIE OPORNYCH

W gminie Rozogi trwa akcja sprawdzająca, czy właściciele gospodarstw domowych mają podpisane umowy z uprawnionym podmiotem na wywóz nieczystości. Taki wymóg nakłada na nich ustawa o utrzymaniu czystości oraz regulamin przyjęty przez Radę Gminy. Według danych urzędu gminy, na ponad 1200 istniejących gospodarstw umowy ma podpisane 1067. Dwuosobowe kontrole, w skład których wchodzi pracownik urzędu i policjant odwiedzają opornych mieszkańców i pouczają o ciążącym na nich obowiązku. Wzywają ich do podpisania umowy, dając na to konkretny termin.

- To w większości przypadków skutkuje. W ostatnim czasie podpisano 12 nowych umów – informuje wójt Józef Zapert. Na razie jeszcze nie wystawiono ani jednego mandatu.

Taka procedura nie podoba się radnemu Mieczysławowi Dzierlatce.

- To jest szantaż społeczeństwa – ocenia krótko radny. Według niego mieszkańcy powinni sami decydować kiedy i gdzie chcą wywozić swoje śmieci.

Z taką argumentacją nie zgadza się z kolei wójt.

- Dziwię się, że radny nie zna obowiązujących na terenie gminy przepisów i zachęca do łamania prawa – odpowiada Dzierlatce.

Zapert podkreśla, że mieszkańcy nie mogą sami wywozić śmieci na wysypisko. Są zobowiązani do zawarcia umowy z firmą posiadającą koncesję na wywóz nieczystości z terenu gminy. Jedyną, która takową posiada jest miejscowy Zakład Gospodarki Komunalnej.

Wśród nielicznego grona osób, które do tej pory nie podpisały umowy z ZGK jest radny Dzierlatka.

- Wychodzi na to, że radny pozbywa się swoich śmieci nielegalnie – komentuje wójt, dodając, że wobec Dzierlatki została wydana decyzja zobowiązująca go do podpisania umowy z ZGK. Decyzję wójta jednak po odwołaniu radnego uchyliło Kolegium Odwoławcze przy Sejmiku Wojewódzkim.

- Zadecydowały jedynie sprawy proceduralne - tłumaczy Zapert, dodając, że błędy zostały już skorygowane i wszczęto wobec Dzierlatki postępowanie administracyjne.

Radny potwierdza, że nie ma podpisanej umowy z ZGK na wywóz śmieci. Tłumaczy to tym, że podobnie jak wiele innych osób, szczególnie starszych, nie wytwarza ich aż tak dużo, żeby co miesiąc musiały być one wywożone.

- To jest niesprawiedliwe, bo przecież trzeba płacić 20 zł - mówi radny, zaznaczając, że od początku nie zgadzał się z treścią przyjętej przez Radę Gminy uchwały. Swoje nieczystości wywozi raz na kwartał do ... Linowa.

WYSYPISKO JESZCZE NA ROK

Śmieci z całej gminy składowane są na czynnym od 1991 roku wysypisku w Rozogach. Choć miejsca jest tu jeszcze sporo, do końca 2009 roku ma być ono zamknięte. Nie spełnia bowiem wymagań związanych z ochroną środowiska. Władze gminy liczą, że być może ten termin uda się przesunąć co najmniej o rok.

Na wysypisko w Rozogach mieszkańcy mogą, za dodatkową opłatą, przywozić większe ilości śmieci np. po remoncie. Dotyczy to jednak tylko tych, którzy mają podpisaną stałą umowę na wywóz nieczystości. W ramach usługi mieszkańcy otrzymują dodatkowo worki do segregacji plastiku i szkła, które są odbierane razem ze śmieciami.

- To najtańszy dla nas sposób segregacji śmieci – mówi wójt i wyklucza, o co postulował radny Dzierlatka, możliwość zakupu do tego celu pojemników, które miałyby stać w wydzielonych miejscach na terenie gminy. – Trzeba by wówczas zakupić specjalny samochód do ich opróżniania, a to spore koszty.

Andrzej Olszewski/Fot. A. Olszewski, fotomontaż M.J.Plitt