Nietypowy przebieg miała ostatnia sesja Rady Gminy. Radni dopiero za drugim razem udzielili wójtowi Włodzimierzowi Budnemu absolutorium z wykonania budżetu za rok 2006. Decyzję o powtórnym głosowaniu kilku z nich uznało za niezgodną z prawem i zapowiedziało złożenie protestu do wojewody.

ZASKAKUJĄCE SPRAWOZDANIE

W piątek 27 kwietnia radni mieli zająć się m.in. przyjęciem sprawozdania z wykonania budżetu za rok 2006 oraz udzieleniem absolutorium wójtowi. Włodzimierz Budny na sesji był nieobecny. Jak się dowiedzieliśmy, dzień wcześniej zasłabł i trafił do szpitala.

Mimo że sprawozdanie budżetowe otrzymało pozytywną opinię gminnej komisji rewizyjnej oraz Regionalnej Izby Obrachunkowej, głosowanie nad absolutorium miało niecodzienny przebieg. Pierwsze podejście zakończyło się niepomyślnie dla wójta: na trzynaścioro obecnych radnych aż siedmioro wstrzymało się od głosu.

Wyraźnie zaskoczona takim obrotem sprawy przewodnicząca Maria Pyrzanowska po krótkiej przerwie zgłosiła wniosek o reasumpcję głosowania. Tym razem, za udzieleniem absolutorium było dziewięcioro członków rady. W stosunku do poprzedniego głosowania stanowisko zmieniły trzy radne: Wioletta Ważna, Sylwia Pokrzywnicka i Halina Jaśniewicz. Ta pierwsza tłumaczy, że cała sytuacja była efektem nieporozumienia. Konsternację radnych wywołało sprawozdanie składane przed głosowaniem nad absolutorium przez kierownika gospodarstwa pomocniczego Jerzego Adamiaka. Przedstawiona przez niego w długim, półgodzinnym wystąpieniu kondycja firmy wzbudziła uzasadniony niepokój większości członków rady.

Absolutorium na raty

- Te sprawy w ogóle nie miały być poruszane na sesji, nie omawialiśmy ich również na komisjach, ponieważ wcześniej podjęliśmy decyzję, że sytuacją w gospodarstwie pomocniczym ma się zająć NIK - wyjaśnia Wioletta Ważna. Dodaje, że po sprawozdaniu Adamiaka można było odnieść wrażenie, że radni rozmawiali o kondycji firmy i nie mają odnośnie jej funkcjonowania żadnych zastrzeżeń. Stąd niezdecydowane stanowisko w pierwszym głosowaniu.

DWIE UCHWAŁY CZY JEDNA

Reasumpcja wywołała oburzenie radnego Szczepana Worobieja, który w obydwu głosowaniach wstrzymał się od głosu.

- Nie może być tak, że najpierw rada coś przegłosowuje, potem ogłasza się pięć minut przerwy, po której głosuje się jeszcze raz, a wynik jest całkiem inny - grzmiał Worobiej. Zapowiedział, że w sprawie powtórzonego głosowania złoży protest w Urzędzie Wojewódzkim. Zaskoczenia obrotem sprawy nie krył również Jerzy Pałasz.

- Chciałbym wiedzieć, która uchwała trafi do nadzoru wojewody - ta pierwsza czy druga, a może obydwie - dopytywał się radny. Według obydwu radnych przewodnicząca Pyrzanowska, zgłaszając wniosek o reasumpcję, złamała prawo. Ta ostatnia broni się, twierdząc, że ponieważ część radnych nie do końca wiedziała nad czym głosuje, istniały prawne podstawy do powtórnego głosowania. Zaprzecza też, jakoby w przerwie między głosowaniami dochodziło między nią a radnymi do jakichkolwiek konsultacji w tej sprawie.

- Wszystko odbyło się zgodnie z procedurami - zapewnia Maria Pyrzanowska.

TANIE DZIAŁKI I KOSZTOWNE UMORZENIA

Sprawa gospodarstwa pomocniczego nie była jedyną, która wzbudziła wątpliwości radnych. Członek komisji rewizyjnej Szczepan Worobiej, który już na początku sesji zgłosił wniosek formalny, żeby głosowanie nad absolutorium zdjąć z porządku obrad, chciał wyjaśnić kwestię zbycia w trybie bezprzetargowym dwóch działek w Małszewie i Kocie. Jego zdaniem obydwie zostały sprzedane po cenach nie odpowiadających ich rzeczywistej wartości. Radnego zdziwił również brak w przedstawionym przez skarbnik Halinę Kiwicką sprawozdaniu informacji na temat umorzeń podatkowych, które w roku 2006 opiewają na sumę 35 tys. złotych.

- Te dwie rzeczy sprawiły, że miałem prawo mieć wątpliwości przy głosowaniu nad absolutorium - tłumaczy radny. Dodaje, że do stanowiska komisji został dołączony protokół, w którym zapisano, że sprawa sprzedaży działek wymaga wyjaśnienia ze strony wójta. Ponieważ ten nie pojawił się ani na posiedzeniu komisji, ani na sesji, temat działek pozostał nierozstrzygnięty.

Stanowisko Worobieja dziwi Marię Pyrzanowską.

- Skoro radny Worobiej jako członek komisji rewizyjnej wyraził się pozytywnie o sprawozdaniu budżetowym, to wstrzymując się od głosu sam sobie zaprzecza - uważa przewodnicząca.

Beata Boczar, przewodnicząca Rady Miejskiej w Szczytnie:

Reasumpcję głosowania zarządza się w kilku przypadkach. Jednym z nich jest sytuacja, w której radni nie wiedzieli nad czym głosowali za pierwszym razem albo po głosowaniu ujawniły się jakieś nowe okoliczności. Warunek jest taki, że powtórne głosowanie powinno odbyć się jeszcze na tej samej sesji. Uchwała przyjęta wcześniej nie wymaga uchylenia. Unieważnia ją sam fakt powtórnego głosowania.

Wojciech Kułakowski